Góry i Pogórze Izerskie

Dzień 1 - 15.10.2007 - Poniedziałek

Pod wpływem serialu w TVP, Mietek zaproponował wyjazd w okolice Leśnej i zamku Czocha. Osobiście nie przepadam za "Wołoszański fiction" , ale pedałować mogę w dowolnym kierunku więc pomysł kupujemy :)
Niestety, Mietka dopadła choroba a właśnie zapowiedziano ostatnie 3 dni złotej jesieni  więc nie mamy wyjścia: ruszamy we dwójkę z Bronkiem. Wieczorami będziemy Mietkowi wysyłać pozdrowienia.
O ósmej ładujemy rowery na samochód i jedziemy. Najpierw przez Pielgrzymkę, Dębowy Gaj i Pławną do Pasiecznika. Stąd bardzo bocznymi ale bardzo ciekawymi drogami przez Janice, Grudza, Rebiszów do Przecznicy. Tu mamy zamówione 2 noclegi w Leśniczówce "Puchatek". Piękna leśniczówka położona na uboczu.
O 11,00 ruszamy na rowerach: najpierw do Krobicy a stąd fajną ścieżką wzdłuż Kwisy do Mirska. Oglądamy pobieżnie miasteczko i jedziemy dalej: najpierw ciężko pod górę do Giebułtowa a potem w dół przez Świecie do Leśnej. W Świeciu oglądamy bardzo ładne ruiny zamku, obszerną historię tego obiektu można przeczytać tutaj.

W Leśnej jesteśmy zawiedzeni: miasteczko niezbyt zadbane. Jedziemy na zaporę na jeziorze Leśniańskim. Tu zupełnie inaczej: wszystko odnowione i wypucowane. Naprawdę warto poczytać o historii, technice i architekturze tej zapory.
Po krótkim odpoczynku jedziemy do Zamku Czocha. Bez przewodnika wdrapujemy się na wieżę zamkową i podziwiamy zamek. przedzamcze i okolice. A w jesiennej, słonecznej scenerii jest naprawdę co podziwiać. Że nie wspomnę o ciekawej historii i atrakcjach tego  obiektu.
Pora wracać na kwaterę. Złotniki Lubańskie, Złoty Potok, Mirsk (zakupy), Krobica, kilka km pod górkę i już możemy wypoczywać w leśniczówce a nawet łowić ryby w dużym stawie. Nie łowimy bo nie mamy ani sprzętu, ani czasu, ani ochoty...
Dziś na rowerach 59 km.

w Mirsku

w Świeciu

ładna ruina (to o zamku :) )

zamek Świecie od wewnątrz

na zaporze leśniańskiej

na przedzamczu zamku Czocha

przed zamkiem Czocha

widok z wieży

też z wieży

też..

...z wieży

a tu już leśniczówka i staw, w którym nie łowimy ryb :)

 

Dzień 2 - 16.10.2007 - wtorek

Na dziś zaplanowałem ciekawą trasę: najpierw do Czerniawy, potem zielonym szlakiem rowerowym na Stóg Izerski i stąd  zjazd szlakiem czerwonym do Świeradowa. Plan planem a życie pełne jest niespodzianek.
Ruszamy o dziewiątej, trochę chłodno ale zapowiada się piękny dzień. Kolejno: Krobica, Łęczyna, tablica z napisem Czerniawa, dalej skręcamy w lewo wg drogowskazu z napisem "CENTRUM". Zasuwamy dość długo pod górkę i ... znajdujemy się przy budowie dolnej stacji wyciągu gondolowego na Stóg Izerski. Coś mi się zdaje że jesteśmy w Świeradowie zamiast w Czerniawie:).  Później sprawdzam: skręciliśmy o jakieś  400 m za wcześnie.
Skoro stało się jak się stało, trzeba przy okazji zainteresować się wyciągiem: słupy na trasie postawione, trwa budowa dolnej i górnej stacji wyciągu, trasa zjazdowa 2500m prawie gotowa, podobno otwarcie planowane na 14 grudnia 2007. Patrząc na budowę, trudno w to uwierzyć. Ale pożyjemy, sprawdzimy, zobaczymy, może pojeździmy  ....
Muszę przyznać, że dotychczas nie słyszałem o tym projekcie ale na pierwszy rzut oka wygląda imponująco. Kilka zdjęć z tej budowy wykonanych zarówno w części dolnej jak i górnej, czyli tuż przy schronisku na Stogu Izerskim:

 

Z konieczności odpuszczamy sobie dzisiaj Czerniawę, zjeżdżamy niżej do Świeradowa i zaczynamy jazdę czerwonym szlakiem do schroniska na Stogu Izerskim. Już po chwili okazało się,  że słowo "jazda" to czysty eufemizm; w praktyce wykonujemy katorżniczą robotę pchając rowery pod ostrą górę przez pełne 2 godziny. Ale cel osiągamy !.
Na trasie spotykamy sporo starszych turystów, przeważnie z kijkami lub zwykłymi kijami, ale wszyscy jacyś dziwni: na nasze pozdrowienia odpowiadają niezmiennie "Guten Tag" ... :).  Podobnie było zresztą w samym Świeradowie, gdzie z najwyższym trudem udało nam się spotkać jedną osobę mówiącą po polsku. Domyślamy się również że wszyscy pasażerowie mikrobusów często kursujących na Stóg i z powrotem to również Niemcy.
Co tam zresztą mikrobusy !. W czasie zjazdu musiałem ostro hamować bo pod górę jechał traktor ciągnący tramwaj !
Ten tramwaj bardzo przypominał wóz cyrkowy. Zresztą nic dziwnego: te wszystkie samochody i traktory kursujące gęsto tam i z powrotem w poważnych górach to dla mnie istny cyrk :).
Na górze oglądamy schronisko i okolice łącznie z budową górnej stacji wyciągu gondolowego, odpoczywamy, przy okazji zjadam schabowego (20zł) i ruszamy w dół do Świeradowa. Jedzie się pięknie ale denerwuje trochę konieczność częstego hamowania z powodu mikrobusów, tramwajów, wywrotek, motorowerów....No cóż: cywilizacja :)
W Świeradowie wypoczywamy przed Domem Zdrojowym. Proponuję Bronkowi kubek wody źródlanej ale odmawia bo zmarzł podczas zjazdu. Załatwiam więc dla niego wodę ciepłą a dla siebie zimną. Już dawno nie piliśmy tak dobrej czystej wody   :).
Teraz jedziemy do centrum miasta, robimy zakupy (2 nowe mapy), z trudem przedzieramy się przez gęsty tłum wczasowiczów i zjeżdżamy w dół do Krobicy. Stąd tylko 6 km do Przecznicy, przeważnie pod górę.

Dziś 41 km.

w drodze do Czerniawy

ale tak naprawdę to do Świeradowa

w dole Świeradów

przed schroniskiem - mocno wieje

"wesoły tramwaj"

Bronek pije ciepłą mineralną, ja zimną

i jeszcze jedna ciepła ...

relaks nad stawem...

... i w domu ...ale bez mineralnej

Dzień 3 - 17.10.2007 - środa

Dziś odwiedzimy Park Krajobrazowy "Doliny Bobru" i okolice. Ruszamy w kierunku przeciwnym niż w poprzednich dwóch dniach: Proszowa, Kamienica Mała, Stara Kamienica. Znajdujemy się w centrum gminy bardzo przyjaznej rowerzystom: duże dokładne mapy na skrzyżowaniach, doskonałe ścieżki świetnie oznakowane; raj dla rowerzystów. Tylko podziwiać i zazdrościć.
I mały ale znamienny przykład: nawiązujemy rozmowę w małym sklepie monopolowym, sprzedawca zachwala nam... rowerowe atrakcje okolicy i wręcza nam bezpłatną mapę "ROWEROWA KRAINA - mapa tras rowerowych - Karkonosze i Góry Izerskie".
To ta sama mapa o której czytałem w internecie , a której nie udało mi się wczoraj zdobyć w Świeradowie.
Dziękujemy  za mapę i zaopatrzeni w bogatą wiedzę jedziemy lewym brzegiem rzeki Kamienica do Barcinka a stąd prawym brzegiem w kierunku Wrzeszczyna. Jedzie się znakomicie: równy asfalt, ciekawa rzeka i z górki. Tak się rozpędziliśmy że nieoczekiwanie znaleźliśmy się w środku... dużych zakładów metalowych. Dopiero strażnik przywołuje nas do porządku (ale uprzejmie) i pokazuje nam dalszą drogę przez las. Jeszcze 1,5 km i jesteśmy przy elektrowni Bobrowice (a może Wrzeszczyn ?). Teraz przeprawiamy się na prawy brzeg Bobru i jedziemy w stronę Siedlęcina.
Po drodze 
dochodzimy jednak do wniosku, że trzeba dokonać korekty planu: jest już dość późno, powrotna droga do Przecznicy będzie przeważnie pod górę a przecież przed wieczorem mamy być w Legnicy.
Przed Siedlęcinem skręcamy więc w stronę Strzyżowca a stąd fantastyczny zjazd do Jeziora Pilchowickiego.
Tu rozkoszujemy się jesiennym krajobrazem w promieniach słońca, krótki odpoczynek i zjeżdżamy do Pilchowic. Przejeżdżamy przez most i na ten raz żegnamy się ostatecznie z Bobrem.

 

zrujnowany pałac w Barcinku

nad Kamienicą

Kamienica

taki raj dla rowerzystów...

...że aż głowa boli...

tory kolejowe nad jeziorem Pilchowickim

wzdłuż jeziora...

i tunel pod górą...

Bronek na zaporze

ja też na zaporze

i w końcu...

żegnamy się z Bobrem

Pozostała nam już tylko powrotna jazda, i prawie wyłącznie pod górę: Maciejowiec, Wojciechów, Pasiecznik, Janice, Grudza, Rębiszów, Przecznica. Dziś przejechaliśmy 61km.
Teraz szybko rowery na dach samochodu i o 18,00 jesteśmy w Legnicy.
I to by było na tyle.
Małe podsumowanie: to też były piękne dni, trafiliśmy na fantastyczną pogodę, a piękna pogoda w październiku w górach - to mówi samo za siebie. A dwa dni później w górach spadł śnieg !
I jeszcze na zakończenie kilka widoków Doliny Bobru oglądanych w czasie  podjazdu na Maciejowiec:


hz
Home wycieczki_jednodniowe.htm ]