Proboszczów

Dzień 1 - 28,04,2008 - Poniedziałek

Jadę z Gienkiem i Mietkiem na pierwszą "trzydniówkę" w tym sezonie. Dziś mamy zaklepany nocleg w Proboszczowie w agroturystyce  "Zaczarowany Ogród". Wyjazd z Legnicy nudny bo po raz nie wiadomo który, znaną trasą: Wilczyce, Ernestynów, Uniejowice. Stąd trochę ciekawiej bo przez Wojcieszyn jedzie się wzdłuż Skory pięknym nowym asfaltem, a dalej Pielgrzymka i już Proboszczów.
Zostawiamy bagaże i jedziemy przyjrzeć się bliżej górze Ostrzyca. Ten bazaltowy stożek powulkaniczny prezentuje się świetnie. Niestety, z powodu kontuzji mojego kolana nie mogę zaliczyć 455 schodów prowadzących na szczyt. Ale za to mam zdjęcie jak siedzę na pierwszym schodku :). Bo moja kontuzja jest jakaś dziwna: rowerem to ja mogę jeździć, ale chodzić to nie za bardzo. Szkoda że nie ma ścieżki rowerowej na szczyt Ostrzycy  :).   Mówi się trudno. Objeżdżamy okoliczne ładne dróżki, robimy zakupy, trochę gawędzimy z tubylcami pod sklepem, wieczorem rozmawiamy z gospodarzami tej ładnej agroturystyki oraz pięknego  "zaczarowanego" ogrodu.

Dzień 2 - 29.04.2008 - wtorek

 Dziś mamy zaplanowany nocleg w zajeździe w Nowych Rochowicach nieopodal Bolkowa. Do Świerzawy dojeżdżamy trochę okrężną drogą przez Lubiechową zamiast przez Sedziszową - za to fajną dróżką asfaltową. W Świerzawie zaplanowałem wizytę w znajomym warsztacie rowerowym w celu wymiany uszkodzonej szprychy.
No i zaczęło się:
- po wymianie szprychy, w trakcie pompowania opony, z hukiem rozerwała się dętka za sprawą felgi która po prostu "rozdwoiła się"
- kupuję nowe koło za 72 zł, pompujemy i znów "strzela" dętka - też z dużym hukiem
- za trzecim razem udaje się: mam sprawny rower :)
W sumie trwało to długo bo szef w międzyczasie załatwiał inne sprawy, koledzy co nieco się denerwowali.
Trudno, kilka piw na przeprosiny trza będzie wieczorem kupić :)
Przez Dobków dojeżdżamy do Lipy. Tu wypytujemy o najkrótszą drogę do Nowych Rochowic. Jak zwykle, zdania wśród uczonych są podzielone, ale wszyscy odradzają nam jazdę przez Grudno. Mimo to wybieramy właśnie tę drogę z prostego powodu: nigdy tędy nie jechaliśmy. Wybór okazał się nadspodziewanie trafny: ciekawa droga i ścieżka doliną potoku, z ładnymi widokami, trochę błota, trochę podejścia i ... wychodzimy na szosę nr 3 - na wprost naszego docelowego zajazdu. Czasem jednak się udaje !!!
Po zakwaterowaniu wychodzimy  na spacer w okolice obiektu, oglądamy przyrodę, bardzo stare piece wapienne, mimo późnej pory robimy zdjęcia. Ciekawa rozmowa z synem właściciela który tu  na razie pracuje ale raczej wolał by pracować w zawodzie wyuczonym na studiach. W bliskiej okolicy dość trudno jednak znaleźć odpowiednią firmę. Życzymy powodzenia.
Wieczorem wypijamy po piwie, może po dwa, a zresztą.....nie pamiętam dokładnie.

Dzień 3 - 30.04.2008 - środa

Dziś wracamy do Legnicy, początkowo wg wskazówek udzielonych nam przez wczorajszego wieczornego rozmówcę.
Najpierw kawałeczek jedziemy ruchliwą szosą a potem wspaniały zjazd - kilka km do Pogwizdowa. Dalej nudy: trasa znana bo przejechana dziesiątki razy. Trzeba coś wymyślić żeby bliskie okolice Legnicy jakoś "przeskakiwać"   :)
Ogółem przejechaliśmy tym razem tylko 132 km. Ale pogoda i przyroda były na medal.
A następnym razem będzie jeszcze lepiej.

 


hz
Home wycieczki_jednodniowe.htm ]