Ślęża i Henryków

Dzień 1 - 12.05.2008 - poniedziałek

Planowaliśmy nocleg w schronisku na szczycie Ślęży ale okazało się to niemożliwe z powodu problemów z dostawą bieżącej wody do schroniska.
W sumie wyszło to nam na dobra - bo jak się wieczorem okazało - mielibyśmy pewne problemy z dotarciem w ciągu jednego dnia na szczyt Ślęży. Zaklepaliśmy więc nocleg w agroturystyce w pobliżu przełęczy Tąpadła.
Ruszamy o 9,00 rano i jedziemy tak: Koskowice, Mikołajowice, Mierczyce. Stąd zupełnie nową (dla nas) trasą: Granowice, Księżyce, Damianowo, Konary, Udanin, Gościsław, Pyszczyn, Imbramowice, Pożarzysko, Siedlimowice, Gołaszyce, Śmiałowice, Klecin, Marcinowice, Zebrzydów, Kątki, Wirki, Wiry, TĄPADŁA.
Nie bez powodu tak szczegółowo opisałem przebieg jazdy, bo dość niespodziewanie (dla nas) okazało się że trasa jest świetna: przeważnie dobrej jakości drogi, prawie bez samochodów, urozmaicony pagórkowaty teren, interesujące wioski.
A ponieważ pogoda idealna dla roweru (20 stopni, lekki wiatr, słońce), więc nie muszę już pisać że jedzie się fenomenalnie :)
W Granowicach zwraca naszą uwagę stary kościół, jak się okazuje z XVI wieku o bardzo ciekawej historii.
Muszę tę informację koniecznie przekazać Halince: na pewno tam pojedzie ( o ile dotąd nie była).
Dzisiaj nasza uwaga jest rozproszona: nie tylko podziwiamy wspaniałe widoki na ziemi ale dość często gapimy się na niebo; powód prosty: takiej ilości samolotów na niebie dawno nie widzieliśmy. W Gościsławiu objaśniają nas tubylcy: w tym rejonie tak jest codziennie; jeden twierdzi że naliczył jednego dnia 3o samolotów, drugi zaś opowiada że w ciągu dwóch godzin naliczył 26. Całe szczęście że trzeciego już nie zapytaliśmy. Tak czy inaczej, ilość krzyżujących się w tej chwili smug jest imponująca.
    Po przejechaniu 77 km jesteśmy w agroturystyce w Tąpadłach.  Za 25 zł na twarz mamy do dyspozycji cały domek. Mietek gasi pragnienie w sklepiku obok a ja z Bronkiem idę 2,5 km piechotą na przełęcz Tąpadła. Stąd żółtym szlakiem tylko godzina drogi na szczyt ŚLĘŻY ale tę wycieczkę dziś sobie odpuszczamy.

Droga z Mierczyc do Granowic

Kościół w Granowicach

Epitafium

Oglądamy pagórki...

Pozujemy...

Odpoczywamy...

Strzegomka

Na moście nad Strzegomką

widać Ślężę

pchamy

zjeżdżamy

podziwiamy

krótka przerwa

dłuższa przerwa z pogawędką

piechotą na Przełęcz Tąpadła

Dzień 2 - 13.05.2008 - wtorek

Wyspaliśmy się elegancko i o ósmej ruszamy w trasę. Kierunek: Przełęcz Tąpadła i Zalew w Sulistrowiczkach. Najpierw 2,5 km pod górę a potem ładna jazda w dół; ale dość wolno z powodu... porannego chłodu. Rozglądamy się po bardzo zadbanym ośrodku nad zalewem i jedziemy okrężną drogą do Niemczy: Sulistrowice, Oleszna, Słupice, Stoszów, Roztocznik, Dobrocin, Gilów.
Oglądamy to historyczne i zabytkowe ale niespecjalnie zadbane miasteczko, robimy drobne zakupy i ruszamy do Arboretum w Wojsławicach. Towarzyszy nam  przypadkowo spotkany rowerzysta (63) rodem z Prudnika, który samotnie podróżuje po okolicy od kilku dni; też ma zamiar nocować dziś w Henrykowie, wczoraj nocował w Jedlinie Zdroju.
Oglądamy z Bronkiem słynne arboretum. Szczerze  mówiąc jestem trochę zawiedziony: tyle nasłuchałem się o tym ogrodzie, że wyobrażałem to sobie jako coś OGROMNEGO, tymczasem zaskoczyły mnie raczej skromne rozmiary. Tym niemniej, ogród jest piękny !
Przez Podlesie i Ciepłowody docieramy po południu do Henrykowa i znajdujemy nocleg  w agroturystyce. Okazuje się że w tym samym obiekcie zameldował się przed nami rowerzysta z Prudnika.
Zdążyliśmy jeszcze w tym dniu obejrzeć ze wszystkich stron ogromne i wspaniałe Opactwo Cystersów.
Pięknie odnowione, w popołudniowym słońcu prezentuje się fantastycznie !!
Ale do środka wejść nie możemy: zwiedzanie dozwolone tylko w soboty i niedziele.
Dziś przejechaliśmy 58 km po świetnych drogach, prawie bez samochodów, przy idealnej pogodzie !
I co widzieliśmy to nasze. Szkoda tylko że nie możemy zabrać z sobą chociaż kawałeczka tej wiosennej przyrody :)
 

 

Dzień 3 - 14.05.2008 - środa

Na dziś zaplanowałem jazdę do Strzelina i do Świdnicy. Ale z powodów - jak zwykle - obiektywnych, zmieniamy nasz plan i jedziemy prosto do Ząbkowic Śląskich, a stąd  szynobusem wrócimy do Legnicy.
Przed opuszczeniem Henrykowa, objeżdżamy na rowerach park znajdujący się za opactwem. W porannym słońcu prezentuje się znakomicie, przy okazji robię kilka zdjęć Pałacu od strony wschodniej. Przez park poprowadzona jest ścieżka dydaktyczna z tablicami, widzimy też że tędy wiedzie europejska trasa rowerowa ER-8 (Szlak Cystersów).


Wyruszamy w stronę Ząbkowic. Po 7 km jesteśmy w Ziębicach. Ładne miasteczko o bogatej i ciekawej historii, z cennymi zabytkami architektury. Objeżdżamy miasteczko dookoła, oglądamy centrum łącznie ze słynną Bramą Paczkowską. Podoba nam się, robimy więc kilka zdjęć:


Droga do Ząbkowic "wyższej klasy" (bo numerowana) więc oczywiście jedzie się kiepsko bo sporo samochodów, niektóre sporej wielkości. Pogoda nadal ładna ale widoczność gorsza z powodu "gęstszego" powietrza. Robię kilka zdjęć, ale z powodu lenistwa jakie mnie opanowało robię te zdjęcia podczas jazdy, bez zsiadania z siodełka. Może by nawet były widoczne Góry Sowie gdyby powietrze było bardziej przezroczyste :)

Wreszcie jesteśmy w Ząbkowicach. Przede wszystkim podziwiamy strzelistą wieżę ratuszową i krzywą wieżę. Robiąc zdjęcie tej ostatniej, Mietek tak się przyłożył do pracy, że nachylenie tej wieży bije na głowę słynną wieżę w Pizie :)
Obiekty w rynku ładnie odnowione od frontu, ale od tyłu... lepiej nie mówić. Zamieszczam jedno zdjęcie wykonane w pewnym zaułku. Może to nieelegancko ale takie obrazki można znaleźć w każdym mieście, niestety.
Włóczymy się trochę wokół rynku, robimy zakupy, po czym jedziemy na dworzec, wsiadamy do szynobusu.
Ponieważ jest to nowy model, bez komplikacji dojeżdżamy do Legnicy za 2 godziny.
A na rowerach dziś tylko 33 km.
 


hz
Home wycieczki_jednodniowe.htm ]