Kraków i okolice

Dzień 1 - 28.05.2004 - piątek

O 7:30 spotykam się z Arturem przed dworcem głównym we Wrocławiu. 
PICT0001.jpg (63004 bytes)Artur prowadzi ulicą Na Grobli i dalej lewym brzegiem Odry. Ładnie, spokojnie i bezpiecznie.
Odrę przekraczamy po kładce dla pieszych i odnajdujemy się w miejscowości Łany. Dalej jedziemy przez Dobrzykowice, Jelcz-Laskowice, Janików, Dobrzyń, Lubsza, Karłowice do Popielowa. Droga na ogół dobra a od Janikowa do Popielowa bardzo dobra: piękne lasy,PICT0005.jpg (34742 bytes) asfalty i minimalny ruch samochodowy. Wyjątek stanowią okolice Jelcza gdzie panuje duży ruch samochodowy. Od Popielowa musimy niestety jechać drogą nr 457. Tu już nie jest tak różowo a przed samym Opolem całkiem fatalnie. Jednak będzie kiedyś lepiej: w wioskach przybyło już szerokich chodników dla pieszych i rowerzystów, kolejne są w budowie, również przed samym Opolem. Ponieważ 2-3 dni będziemy jechać przez tereny przemysłowe postanawiam wykonać - dla odmiany - kilka zdjęć "przemysłowych". Na początek Elektrociepłownia "Odra" w Opolu. A w samym Opolu PICT0006.jpg (70429 bytes)ruch jak w Rzymie. Powód prosty: Festiwal Polskiej Piosenki. Spotykamy Marka Sierockiego. Nie udało nam się jednak zakwalifikować  na Koncert Młodych Talentów więc chcąc nie chcąc musimy jechać dalej bo o noclegu w Opolu w tych dniach można tylko pomarzyć. Aha: ze złości robimy tylko jedno zdjęcie w tym niegościnnym miejscu :). Pociągiem dojeżdżamy więc do Szymiszowa a stąd 12 km do Góry Św. Anny. Nocujemy w Schronisku Młodzieżowym. Dziś przejechaliśmy na rowerze równe 120 km.

 

Dzień 2 - 29.05.2004 - sobota

W porannym słońcu robimy zdjęcia w Sanktuarium, przed Pomnikiem Powstańców Śląskich a także kolejne zdjęcie "przemysłowe" : widok na Koksownię Zdzieszowice z Góry Św. Anny. Wszak to tylko 5 km w linii prostej !! Tu rezerwat a tam... zobaczcie sami...

PICT0008.jpg (54261 bytes) PICT0011.jpg (66585 bytes) PICT0012.jpg (55910 bytes)

Startujemy w stronę Gliwic. Dobre drogi, samochodów bardzo mało, okolica zielona. Tylko z początku długo widzimy w oddali dymy Zdzieszowic i kominy Kedzierzyna-Koźla.
Jedziemy przez Leśnicę, Zalesie Śląskie, Ujazd. Tu trafiamy na żółty szlak rowerowy: do Gliwic 30km. Piękna i bezpieczna trasa przez Rudziniec, Pławniowice, Taciszów, Rzeczyce. 
W Pławniowicach zatrzymujemy się dłużej, zwraca bowiem naszą uwagę wspaniały zespół pałacowo-parkowy. Niegdyś siedziba magnacka, obecnie własność Kurii Gliwickiej pełni rolę domu rekolekcyjnego. Faktycznie jest co podziwiać !.
Robimy kilka zdjęć: i od frontu i od tyłu.

PICT0016.jpg (57392 bytes) PICT0015.jpg (65496 bytes) PICT0017.jpg (58380 bytes)

PICT0026.jpg (55570 bytes)Ta bardzo urozmaicona i świetna trasa rowerowa doprowadza nas bezpiecznie naPICT0021.jpg (93322 bytes) 
przedmieścia Gliwic. Włóczymy się sporo po centrum, na odnowionym rynku wypijamy po małym piwku i dalej w drogę. W Chudowie zbaczamy nieci z drogi aby obejrzeć ruiny zamku (częściowo w odbudowie) z XVI wieku. 
Noclegi mamy dziś  "zaklepane" w Ornontowicach, w internacie szkolnym. Nocujemy sami w ogromnym obiekcie.
Dziś zaliczyliśmy 85 km. Trochę obawialiśmy się dzisiejszej trasy ale niespodziewanie to była bardzo fajna, ciekawa  i bezpieczna jazda !.

 

Dzień 3 - 30.05.2004 - niedziela

Wcześnie rano wyruszamy w stronę Krakowa. Planowaliśmy jechać na Orzesze, Łaziska ale pod wpływem rad PICT0027.jpg (63452 bytes)tubylca jedziemy prze Mikołów. I choć nie był to najlepszy pomysł, jednak jedzie się w ten niedzielny poranek całkiem sympatycznie i bezpiecznie. W Mikołowie "zahaczamy" o ładny ryneczek (zdjęcie) , trochę błądzimy, wreszcie wyjeżdżamy na Wyry. Do ŻwakowaPICT0029.jpg (85496 bytes) jedziemy drogami leśnymi średniej jakości a dalej przez Urbanowice, Bieruń do Bierunia Nowego. Dotąd wszystko OK ale tu pojawia się problem: przed nami drogi o dużym natężeniu ruchu. Decydujemy się na jazdę przez Chełmsko, Babice, Alwernię, Kryspinów.
Teraz jedzie się fatalnie: brak poboczy, samochodów dużo !!. Im bliżej Krakowa tym gorzej !
Po długiej męczarni fizycznej a zwłaszcza psychicznej docieramy wreszcie do granicy Krakowa. Ślubujemy: PICT0031.jpg (62435 bytes)nigdy więcej tą drogą !!PICT0035.jpg (52706 bytes)
Od tablicy z napisem Kraków jeszcze kilka km beznadziejnej jazdy i wreszcie jesteśmy pod Wawelem a chwilę później na Starym Mieście. Ależ tłumy ! Ciasno prawie jak na meczu piłkarskim albo na japońskim basenie !.
Artur musi wracać do Wrocławia do pracy, ja pozostaję w Krakowie 
do wtorku. Więc na pożegnanie wypijamy w rynku po jednym piwie i robimy ostatnie wspólne zdjęcie z tej 3-dniowej wyprawy. W sumie było bardzo fajnie, choć nie powiem: momenty (trudne) też były ! Na liczniku dziś 113 km.

 

Dzień 4 - 31.05.2004 - poniedziałek

Przenocowałem w Międzynarodowym Schronisku Młodzieżowym. Trochę na uboczu ale warunki bardzo dobre.
Dziś mam w planie szwendać się po Krakowie przez cały dzień, po prostu lubię gapić się na "starocie".
Dla ułatwienia i "wydajności" robię to na rowerze. Nie mam zamiaru opisywać dzisiejszej trasy, wspomnę tylko 2 okoliczności:
- zwiedzając krakowski Kazimierz wstąpiłem do Synagogi Izaaka obejrzeć wystawę: "Pamięci Żydów Polskich". Zdjęcia wstrząsające ale na ogół znane. Natomiast prezentowane 2 krótkie filmy dokumentalne: "Kazimierz Krakowski 1936" oraz "Przeprowadzka do Getta 1941" robią wrażenie !!!PICT0047.jpg (66723 bytes) Pierwszy dokument nakręcony przez amerykańskiego dokumentalistę a drugi przez operatorów III Rzeszy !!!. 
- nieopodal Rynku młody sympatyczny człowiek wręcza mi zaproszenie dla rowerzystów na przejazd ulicami Krakowa na 5 czerwca.  Oczywiście nie mogę wziąć w tym udziału ale przy okazji wymieniamy w sympatycznej rozmowie poglądy na tematy rowerów, ekologii, ścieżek rowerowych....itp itd... (zdjęcie).
W sumie przejechałem dziś czterdzieści kilka km.
Kilka zdjęć z Krakowa:

PICT0042.jpg (60186 bytes) PICT0038.jpg (55300 bytes) PICT0039.jpg (52025 bytes) PICT0043.jpg (65650 bytes) PICT0036.jpg (48632 bytes)
Sukiennice Synagoga Izaaka teatr Słowackiego orzeł (czyli mój rower) wśród gołębi... prawie zachód słońca

Dzień 5 - 01.06.2004 - wtorek

Ulicą Władysława Łokietka wyruszam w kierunku Doliny Prądnika. Nieciekawa ulica. Właśnie: mogli by krakowianie lepiej uczcić tego dzielnego króla nazywając jego imieniem jakiś ładniejszy trakt :).
Szybko załapuję się na czarny szlak rowerowy i po 17 km jestem już w Dolinie Prądnika.
W ten wtorkowy poranek jadę sobie pomaleńku i podziwiam wspaniałą przyrodę. Ale tego nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć !  Aż do Ojcowa nie spotykam nawet jednego turysty. Za to w Ojcowie kilka autobusów i wycieczek szkolnych. 

PICT0049.jpg (75706 bytes) PICT0052.jpg (70662 bytes) PICT0051.jpg (77427 bytes) PICT0059.jpg (49082 bytes)

Z Ojcowa przez Pieskową Skałę jadę do Olkusza a dalej czerwonym szlakiem rowerowym. Za Rabsztynem opuszczam jednak ten trudny szlak i dobrymi drogami dojeżdżam na nocleg w Strzegowej, niedaleko Wolbromia. Na liczniku 78 km.

 

Dzień 6 - 01.06.2004 - środa

Aby mieć pewność że zdążę na pociąg w Kaletach na 15:07, wyruszam w drogę przed godz. 6:00. Ponieważ deszcz wisi w powietrzu a moja peleryna została w garażu, pędzę przez Pilicę, Ogrodzieniec (tu wrócę 2.08.2004), Łazy, Chrószczobród, Siewierz, Pińczyce, Woźniki.
Zdążyłem przed deszczem. W Kaletach na peronie dodatkowa "rozrywka" : jacyś dowcipnisie z przejeżdżającego pociągu rzucają jajami w pasażerów stojących na peronie. Otrzymuję jedno PICT0069.jpg (53177 bytes)PICT0062.jpg (62087 bytes)trafienie, na szczęście tylko w biodro a nie w twarz. Zastanawiam się teraz czy nie zostać politykiem; wszak chrzest bojowy mam już za sobą :)
Jeszcze tylko 2 przesiadki: w Kluczborku i we Wrocławiu i przed 21:00 jestem w Legnicy.
Dziś na rowerze 92 km. Ogółem w ciągu 6 dni: 530 km.
I ostatnie 2 zdjęcia ze Szlaku Orlich Gniazd: zamek w Rabsztynie i zamek w Podzamczu.
I to by było tym razem na tyle :)

hz