Podlasie 2004

Dzień 1 - 16.06.2004 - środa

O 4:00 ładujemy z Januszem W. rowery na samochód i startujemy. W południe jesteśmy w Wyszkowie nad Bugiem, gdzie mamy zaklepany nocleg. Po południu oglądamy miasteczko. Najbardziej spodobała nam się rzeka oraz most i wiadukt. Zainteresowała nas też mapka Nadbużańskiego Szlaku Rowerowego; dziś nie skorzystamy z tej informacji ale kiedyś: kto wie ?

Photo04_34.jpg (64450 bytes) PICT0015.jpg (56938 bytes) PICT0014.jpg (63757 bytes) szlak2.jpg (35574 bytes)

horizontal rule

Dzień 2 - 17.06.2004 - czwartek

Z Wyszkowa samochodem dojeżdżamy szybko do Białegostoku. Rowerami włóczymy się całe popołudnie po mieście; w sumie 21 km. Pogoda w kratkę: czasem kropi. Oglądamy katedrę, Pałac Branickich z parkiem, cerkiew i samo centrum Białegostoku. Janusz łapie  w centrum gumę z takim hukiem że przestraszył kilka młodych dziewic; chciałem rzec: kilka dam. Za 44 zł ma nową dętkę i nową oponę. Zaskakuje nas lekko pagórkowaty teren; do tej pory byliśmy przekonani że Białystok to idealna równina. Za moją namową Janusz zjada na obiad pierogi podlaskie (z kaszą ??). Niestety, będzie mi to wypominał  przez najbliższe 2 tygodnie :)

Photo36_1A.jpg (54416 bytes) PICT0024.jpg (47042 bytes) PICT0026.jpg (53776 bytes)
Photo37_0A.jpg (28880 bytes) PICT0019.jpg (53256 bytes) PICT0030.jpg (51584 bytes)

horizontal rule

 

Dzień 3 - 18.06.2004 - piątek

Dziś naprawdę zaczynamy naszą włóczęgę. Z Białegostoku kierujemy się rowerami na Kruszewo z zamiarem przedostania się przez Dolinę Górnej Narwi na drugi brzeg tej rzeki. Ale w Kruszewie okazuje się że to "koniec świata"; most na Narwi nie istnieje od wielu lat ( na naszej mapie ten fragment był akurat zamazany :)). Wracamy więc i przez Pańki i Rzędziany jedziemy do Tykocina. Wcześniej, w okolicach Choroszczy oglądamy kurhan poświęcony powstańcom 1863 roku. Ładny: kamień, krzyże, kosy, brzozy, sosny, kwiaty, nazwiska poległych wyryte na kamieniu. Robimy kilka zdjęć. Później podczas naszej włóczęgi spotkamy jeszcze podobnePICT0039.jpg (72306 bytes) miejsca wiele razy.
Przed Rzędzianami robimy przerwę na posiłek na skraju Narwiańskiego Parku Narodowego;  (zdjęcie). 
W historycznym Tykocinie oglądamy zabytkowy rynek i brukowane uliczki; pomnik hetmana Czarnieckiego któremu nadano to miasto w 1661 roku; pomnik Orła Białego postawiony w 1982 r na pamiątkę ustanowienia na zamku tykocińskim Orderu Orła Białego przez Augusta II Mocnego; zespół kościelno-klasztorny; alumnat. Senne, trochę zaniedbane miasteczko, ale ciekawe.
W eleganckiej restauracji w alumnacie zjadamy dobry obiad i ruszamy dalej (ceny noclegów w alumnacie wysokie).
Przejeżdżamy na prawy brzeg Narwi i doskonałym, pustym asfaltem jedziemy wzdłuż Narwi do Laskowca na skraju Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Tu mamy nocleg w gospodarstwie agroturystycznym u pana Jana Maliszewskiego tel. 086-219-40-09.
Doskonałe warunki, bardzo miły gospodarz. Przeważnie gości u siebie Holendrów którzy przyjeżdżają tu zarówno latem jak i zimą i wędrują po okolicy pieszo lub rowerami.
Przejechaliśmy dziś 95 km.

PICT0042.jpg (39772 bytes) PICT0036.jpg (86921 bytes) PICT0032.jpg (98899 bytes) PICT0043.jpg (48899 bytes) PICT0040.jpg (50487 bytes)

horizontal rule


Dzień 4 - 19.06.2004 - sobota

PICT0044.jpg (75753 bytes)Rano robię zdjęcie "naszego" gospodarstwa "pod bocianem" (bocian prawdziwy) i wyruszamy  do Goniądza  przez Biebrzański Park Narodowy (Bagno Ławki) . Na całej trasie pusto, bezludnie; spotykamy tylko szwedzkie małżeństwo na rowerach. Przypłynęli promem do Gdańska, potem pociągiem do Olsztyna a dalej na rowerach.
Pogoda kiepska, niskie chmury. Wdrapujemy się na kolejne wieże obserwacyjne: bagna aż po horyzont, trochę ponuro bez słońca, nostalgicznie. Przy każdej wieży doskonałe tablice objaśniające.
Niestety, żaden łoś nie ma zamiaru nam się pokazać, widzieliśmy tylko świeży ślad łosia i świeżo ścięte drzewo przez bobry. Za to śpiewów i krzyków ptaków co niemiara.

Photo30_7A.jpg (27792 bytes) Photo33_4A.jpg (30319 bytes) PICT0057.jpg (54273 bytes) PICT0047.jpg (37518 bytes) PICT0052.jpg (35980 bytes)

Po zakwaterowaniu w gospodarstwie agroturystycznym w Goniądzu, wyruszamy jeszcze w teren. W b. ładnej karczmie nad Biebrzą zjadamy posiłek i odpoczywamy przy jednym piwie ( a może dwóch ?; nie pamiętam), obserwujemy przepływających kajakarzy.
Krótko mówiąc: pełny relaks nad Biebrzą. Wspaniała rzeka !.
Dziś na liczniku 54 km.

Photo28_9A.jpg (37241 bytes) PICT0063.jpg (75972 bytes) PICT0066.jpg (51455 bytes) PICT0067.jpg (42764 bytes) PICT0070.jpg (43175 bytes)

horizontal rule


Dzień 5 - 20.06.2004 - niedziela

Od rana siąpi - ale z przerwami. Zaraz po starcie Janusz dla rozrywki zaczyna liczyć bociany na łąkach. Na piątym kilometrze ma już na koncie setkę więc ...przerzuca się na liczenie... krów. Po następnych 3 km znów przekracza setkę i znów przestaje liczyć. Zaczynam podejrzewać: może Janusz umie liczyć tylko do stu ?  :)
Mówiła nam gospodyni z ostatniego noclegu że w tym roku jest wyjątkowa obfitość bocianów i przebywają "na wyżynach" co podobno zapowiada mokre lato. Pożyjemy, zobaczymy.
W Starym Dolistowie odświętnie ubrani mieszkańcy tłumnie idą do kościoła. Jeden z nich zapytany o możliwość przejazdu przez Czerwone Bagno odpowiada ze śpiewnym akcentem: "a mało wam tutaj komarów ? ". Widać mało :).
Jednak po sprawdzeniu początku tej ścieżki, musimy zmienić nasz plan. Teraz jedziemy szutrową drogą kilka km wzdłuż wyjątkowo krętej Biebrzy.  Około jedenastej jesteśmy w Dębowo Śluzie. Tu u zbiegu Biebrzy i Netty zaczyna się Kanał Augustowski, czyli: " bezcenne, unikatowe w skali europejskiej dzieło budownictwa wodnego z pierwszej połowy XIX wieku. Stanowi świadectwo wysokiego kunsztu technicznego i realizatorskich umiejętności polskich inżynierów wojskowych i cywilnych. Ta wodna arteria miała połączyć Wisłę - przez rzeki: Narew, Biebrzę, Nettę i Czarną Hańczę - z Niemnem, a następnie przez rzekę Windawę z portem nadbałtyckim Windawą. Autorem projektu i kierownikiem robót pierwszego etapu budowy Kanału był podpułkownik Ignacy Prądzyński, późniejszy generał z powstania listopadowego.  Już pierwsi turyści  "odkrywcy" określali tę drogę wodną mianem "dzieła znamienitego", przeprowadzonego "przez najrozkoszniejsze i bardzo malownicze okolice (...), z licznymi śluzami gustownie zbudowanymi, które podwyższają piękność jego". 
A w internecie znalazłem taką informację: 
"Specjalna polsko-białoruska komisja ustaliła zakres prac mających na celu uruchomienie w 2006 r. tego XIX-wiecznego arcydzieła techniki hydrotechnicznej.
Białoruś postanowiła przeznaczyć 10 milionów dolarów z budżetu państwa na odbudowę części Kanału Augustowskiego, która znajduje się po jej stronie granicy.
Polska część Kanału Augustowskiego jest już niemal zupełnie wyremontowana, natomiast na Białorusi kanał jest w fatalnym stanie. Trzeba tam będzie praktycznie od nowa wybudować jego koryto na długości około 20 kilometrów i postawić na kanale cztery śluzy. Strona polska chce na własny koszt wyremontować dwie śluzy w Kurzyńcu i Wołkuszku. Ponadto Polacy zgodzili się udostępnić Białorusinom archiwalną dokumentację kanału. Przewiduje się, że prace nad jego odbudową będą trwały do lipca 2006 r. Po ich zakończeniu ten historyczny obiekt ma się stać transgranicznym wodnym szlakiem turystycznym, wiodącym przez terytorium północno-wschodniej Polski, a dalej przez ziemie Białorusi i Litwy. Niedługo, jak za dawnych lat, będzie można Kanałem Augustowskim przepłynąć kajakiem czy innym wodnym sprzętem z Biebrzy do Niemna - a tą rzeką już prosto do Morza Bałtyckiego. Do Niemna mają docierać statki augustowskiej "białej floty". 

To dopiero będzie się działo !!.

Od Dębowo-Śluzy jedziemy pustym asfaltem do Białobrzegów. Już nie pada ale jest tak parno i sennie że postanawiamy się zdrzemnąć. Na miękkich mchach i wrzosach chrapiemy aż miło. Dopóki chrapiemy na zmianę, wszystko w porządku. Ale w pewnym momencie zaczynamy w jednym rytmie i nieszczęście: rezonans powoduje że od tych drgań... obala się mój rower. Robię więc zdjęcie jako dowód i ruszamy zrelaksowani dalej. 
Od Białobrzegów  zielony szlak biegnący wzdłuż Kanału Augustowskiego doprowadza nas do Augustowa.
Znajdujemy doskonałą kwaterę w pobliżu jeziora Necko. Przed wieczorem robimy jeszcze krótką wycieczkę po mieście.
Dziś 68 km.

PICT0074.jpg (36833 bytes) PICT0075.jpg (59673 bytes) PICT0077.jpg (79728 bytes)

horizontal rule


Dzień 6 - 21.06.2004 - poniedziałek

 Od rana pochmurno, później deszcze i zimno. W planie mamy objechać jeziora: Białe i Studziennicze. Jedziemy doskonale oznakowaną trasą rowerową w Puszczy Augustowskiej, kolejno: most na Klonownicy ((podobno najkrótsza rzeka Europy: 800m). Ośrodek "Leśnik III" (dzwoniliśmy: b. drogie noclegi), leśniczówka "Białe", wjeżdżamy na wielkie pole namiotowe zwane "Patelnia" lub "Wysoka Binduga" (bo kiedyś spławiano w tym miejscu ścięte drzewa). Faktycznie duże i ładne miejsce ale blank puste. Odpoczywamy więc sobie spokojnie i posilamy co nieco. Akurat przerwa w deszczu ale chłodno. Ruszamy dalej. Coraz więcej piaszczystej i mokrej drogi. Ciężko. Na skrzyżowaniu z drogą Augustów-Sejny kolejna przerwa: leje. Kilku facetów podjechało samochodem, piją piwo za piwem i klną jak szewcy. Ruszamy więc w deszczu dalej. Śluza "Swoboda". Zbudowana w latach 1826-27, modernizowana (zdjęcie). Kolejny przystanek w okolicach leśniczówki "Czarny Bród": Janusz wyciąga wkładki z butów i "pierze" je w jeziorze.  Przynajmniej nie będzie w nich piachu a mokre to i tak były.
W Studzienicznej oglądamy kościół, Sanktuarium i pomnik Jana Pawła II. 
Zdumiewająco dużo pomników Papieża spotykamy w tych rejonach. Ten spodobał nam się szczególnie z powodu usytuowania oraz napisu na cokole: "BYŁEM TU WIELE RAZY ALE JAKO PAPIEŻ PO RAZ PIERWSZY I CHYBA OSTATNI. JAN PAWEŁ II. 9.VI.1999."

Zmarznięci i przemoczeni  docieramy do Augustowa. Ale przed wieczorem znów wyruszamy na rowerach: objeżdżamy bardzo ładne promenady wokół jez. Niecko. Wybudowane podobno niedawno, częściowo z pieniędzy unijnych.
Dziś 53 km.

 

Photo27_10A.jpg (45202 bytes) PICT0082.jpg (70857 bytes) PICT0083.jpg (67901 bytes) PICT0085.jpg (129712 bytes)

horizontal rule


Dzień 7 - 22.06.2004 -
wtorek

 Wreszcie widzimy słońce ! Jedziemy na północ: Augustów, Przewięź, Serski Las, Głęboki Bród, Tartaczysko, Gulbin, Sarnetki, Wysoki Most, Maćkowa Ruda, Rosochaty Róg, Ryżówka, Stary Folwark, Suwałki. 
Czyli sam miód:  Puszcza Augustowska, Czarna Hańcza, Wigry. Coś pięknego !  Dopiero teraz zaczynamy w pełni rozumieć co napisał poeta 200 lat temu: 
"A przecież wokoło nich ciągnęły się lasy
Litewskie! tak poważne i tak pełne krasy!-..."

Że litewskie ? Nie szkodzi. Przecież wtedy była to jedna wielka puszcza !
A skoro tak ładnie napisał poeta, nie będę się dalej wysilał :). To trzeba zobaczyć samemu.
Dziś 78 km.

PICT0092.jpg (68805 bytes) PICT0093.jpg (106070 bytes) PICT0094.jpg (95471 bytes) Photo25_12A.jpg (64103 bytes) PICT0098.jpg (83262 bytes)

horizontal rule

Dzień 8 - 23.06.2004 - środa

 Jedziemy w kierunku jez. Wigry przez Płociczno, Gawrych Rudę. Tu jest muzeum i zarazem czynna stacja kolejki wąskotorowej. Przymierzamy się ale nie jedziemy. Kolejka odjeżdża bez nas ale dzieciaków ma full. Na zdjęciu widać dziwnie znajomego maszynistę który chyba jednak zgubił swój pociąg :).
Długo trwała podróż do Starego Folwarku ponieważ wybraliśmy jazdę zielonym szlakiem dla piechurów. Nie było lekko. Po drodze Janusz zaciągnął mnie na daleki cypel nad jeziorem Wigry, gdzie zrobiliśmy przerwę. Miejsce naprawdę odludne albowiem ... nie było ani jednego śmiecia. Coś niebywałego w Polsce ! W nagrodę robię mu zdjęcie ... od tyłu :) .
W Starym Folwarku robimy zdjęcia Klasztoru Kamedułów w Wigrach. Widok znany z wielu pocztówek ale nam wychodzi nie najlepiej.
Dojeżdżamy do Wigier na cyplu gdzie zwiedzamy część klasztoru i przeprowadzamy bardzo ciekawą i sympatyczną rozmowę z miejscowym sprzedawcą pamiątek.
Powrót do Suwałk raczej nudny bo szosą o sporym natężeniu ruchu. Dziś 65 km.

Photo22_15A.jpg (36457 bytes) Photo21_16A.jpg (33837 bytes) PICT0102.jpg (84853 bytes) Photo20_17A.jpg (67487 bytes) PICT0105.jpg (44765 bytes) Photo19_18A.jpg (38273 bytes)

horizontal rule


Dzień 9 - 24.06.2004 -
czwartek

 Jedziemy w kierunku Suwalskiego Parku Krajobrazowego. Do Jeleniewa pada. Za Jeleniewem przestaje i ukazują się nam wspaniałe widoki Parku. A jazda wygląda tak: górka, dolina, jezioro, górka, dolina, jezioro, góra, dól góra, dół.... Lądujemy w Smolnikach w gospodarstwie agroturystycznym. Z ławki na podwórzu widać najpiękniejszy fragment Parku. Tak nam się  podoba że zamawiamy tu 3 noclegi.
Po południu objeżdżamy okolice: Dzierwany, Mierkinie, jez. Hańcza, Blaskowizna, Bachanowo. Tu oglądamy słynny rezerwat głazów ale jesteśmy zawiedzeni: niewiele widać wśród wysokich traw. Podobno trzeba to oglądać wczesną wiosną. Również Czarna Hańcza w tym miejscu nie imponuje: wygląda jak zwykły strumień jakich w górach jest mnóstwo.
Po błocku z trudnością wdrapujemy się na Górę Zamkową (jest na co popatrzeć !), potem trochę błądzimy bo zgubiliśmy szlak (zniszczone oznakowanie) i przez Gubieniszki uciekamy w popłochu przed nadchodzącą burzą. Zdążyliśmy ledwo ledwo. W sumie 66 km.

Photo18_19A.jpg (46738 bytes) PICT0109.jpg (65366 bytes) PICT0115.jpg (66076 bytes) PICT0112.jpg (61491 bytes) PICT0114.jpg (55759 bytes) PICT0120.jpg (38388 bytes)
Gdzieś w SPK W "naszej" hacjendzie Widok z Góry Zamkowej Głazowisko "Turtul" Gdzieś w SPK Wieczorem po burzy

horizontal rule


Dzień 10 - 25.06.2004 - piątek

 Dziś mamy w planie "zaliczyć" polski biegun zimna oraz słynne mosty w Stańczykach. 
Ruszamy na północ i zaczyna się festiwal ciekawych nazw: Wierzbiszki, Maszutkinie, Ejszeryszki, Stanieluszki, Wiżajny. Okolice raczej ubogie. Najczęściej spotykamy Fiaty 126, Polonezy oraz cysterny z mlekiem. Widać że Podlasie to nie tylko "zielone płuca Polski" ale również mleczarnia.
W Ejszeryszkach robimy na pamiątkę zdjęcie bo jest to najbardziej północny punkt naszej podróży. A Wiżajny to - jak się wszędzie pisze- "polski biegun zimna". Pytamy o jakieś szczególnie oznaczone miejsce - ale nie ma na razie nic takiego. Za to jest ładna pogoda i jest to najcieplejszy dzień z całej naszej dwutygodniowej podróży: aż 21 stopni powyżej zera !.
W karczmie "Myśliwskiej" która mocno reklamuje się w całej okolicy na razie (godz. 11,00) nie ma co zjeść. Po  negocjacjach otrzymujemy pierogi z mięsem. No i jest okazja zobaczyć dzikiego zwierza: na ścianach wiszą myśliwskie trofea.  Ponieważ do tej pory nie udało nam się zobaczyć żadnego żywego wielkiego zwierza, robimy tu zdjęcie na pamiątkę. Dobre i to. 
Mimo kapiącego deszczu (to już norma !) wjeżdżamy na Górę Rowelską (najwyższe wzniesienie w okolicy) aby obejrzeć z bliska nowe wiatraki (elektrownie) a z daleka... Wiżajny. Teraz kierujemy się na Żytkiejmy. W miejscowości Bolcie jesteśmy tuż ("na oko" jakieś 200 m) przy trójstyku granic: Polski, Litwy i Rosji. Widzimy graniczny szlaban ale nie zbliżamy się; po szosie jeździ straż graniczna i wyrywkowo kontroluje przejeżdżające pojazdy. Szkoda że nie ma tu legalnych przejść rowerowych !.
Za Żytkiejmami (?) wjeżdżamy w Puszczę Romincką. Bardzo ładna puszcza i ... ładna i pusta droga. Od czasu do czasu widać też resztki linii kolejowej po której dawno temu jeździły pociągi Gołdap - Żytkiejmy. To musiała być piękna podróż: puszcza, wzgórza, jeziora, rzeki, akwedukty..
Przy leśniczówce skręcamy w lewo na zielony szlak. Początkowo nieźle a potem błocko, błocko...  I kiedy zaczynamy już wątpić czy na pewno wybraliśmy właściwą drogę, nagle ukazują się mosty w całej okazałości.
Wzorowane na rzymskich akweduktach - faktycznie imponujące. I mają ciekawą historię, o której można poczytać np tutaj.
A teraz powrót do bazy krętymi drogami: Maciejowięta, Golubie, Pobłędzie, Kłajpeda, Dzierwany, Smolniki.
Wyszło 80 km.

PICT0139.jpg (39508 bytes) PICT0128.jpg (50350 bytes) PICT0134.jpg (72941 bytes) PICT0130.jpg (42709 bytes) PICT0140.jpg (33980 bytes)
Mosty z bliska... Ejszeryszki Trójkąt 3 granic W karczmie "Myśliwskiej" Mosty z wysoka...
Photo13_24A.jpg (49529 bytes) Photo14_23A.jpg (25015 bytes) PICT0141.jpg (71311 bytes) PICT0123.jpg (47308 bytes) PICT0125.jpg (52486 bytes)
Mosty z daleka... 4 wiatraki na górze ...(2 stoją z boku :)) Na "naszej" hacjendzie W oddali polska Fujijama czyli Góra Cisowa Przed hacjendą

horizontal rule

Dzień 11 - 26.06.2004 - sobota

 Dziś mamy w planie ... odpoczynek.
Z rana wyjrzało słońce więc siedzimy a nawet leżymy na świeżym powietrzu oraz robimy plany na Puszczę Białowieską.
Po południu odwiedzamy bar oraz robimy pieszą wycieczkę wokół jeziora Jaczno (od połowy - ma się rozumieć, w deszczu). Po drodze robimy zdjęcia okolic w których kręcono końcowe sceny do filmu "Pan Tadeusz".

Photo09_28A.jpg (45365 bytes) Photo10_27A.jpg (58208 bytes) PICT0144.jpg (74874 bytes) Photo08_29A.jpg (36155 bytes) PICT0150.jpg (45286 bytes)
Janusz leży w cieniu ...albo siedzi w słońcu... ...ja pracuję W tym wąwozie kręcono "Pana Tadeusza" (skromnie zajmujemy miejsce Napoleona :))

horizontal rule

 

Dzień 12 - 27.06.2004 - niedziela

O 6:00 startujemy do Suwałk. Po drodze wstępujemy na Górę Cisową (polska Fujijama) i robimy 2 zdjęcia okolic przy b. niskim pułapie chmur.
O 8:00 jesteśmy w Suwałkach, temp. 12 stopni, silny wiatr. Robimy zakupy, objeżdżamy jeszcze deptak w centrum, Pasaż Grande-Synthe (!) i na dworzec PKP. Wreszcie spotykamy sporo młodzieży na wakacjach - do tej pory były zupełne pustki.
Jedziemy pociągiem do Białegostoku, drugim do Bielska Podlaskiego, a stąd na rowerach w samo centrum Puszczy Białowieskiej. Noclegi mamy zaklepane w leśniczówce w  Czerlonce. Dziś na rowerach 81 km.

PICT0152.jpg (50353 bytes) PICT0153.jpg (50424 bytes) PICT0154.jpg (48580 bytes) PICT0155.jpg (65764 bytes)
Widok z Góry Cisowej też z Góry Cisowej Chwila zadumy w pociągu. cerkiew w Bielsku Podlaskim

horizontal rule

 

Dzień 13 - 28.06.2004 - poniedziałek

 Rano jedziemy do Białowieży. W rezerwacie jesteśmy zawiedzeni: żubrów jak na lekarstwo, w dodatku wszystkie w pozycji leżącej. Imponuje nam ogromnych rozmiarów żubroń ale schowany w cieniu pod dachem nie pozwala sobie zrobić zdjęcia.
Zaliczamy "żebra żubra" a potem jedziemy na północ przez puszczę aż po Narewkę. I znów przypomina się "Pan Tadeusz" Mickiewicza !. Postanawiamy po powrocie jeszcze raz odrobić lekcję pt: opisy przyrody. Tym razemPhoto25_12.jpg (26522 bytes) dokładniej niż kilkadziesiąt lat temu :).
Wracamy przez Hajnówkę do naszej leśniczówki. W Hajnówce robimy zdjęcie super nowoczesnej cerkwi. Podobno mieści 5000 osób. Nie sprawdzaliśmy bo niestety o tej porze zamknięta.
Na liczniku 76 km.

Photo01_36A.jpg (67308 bytes) Photo03_34A.jpg (53148 bytes) Photo07_30A.jpg (51148 bytes) Photo31_6.jpg (71609 bytes) Photo06_31A.jpg (54706 bytes)

horizontal rule

Dzień 14 - 29.06.2004 - wtorek

Znów jedziemy do Białowieży. Po drodze zbaczamy kilka km aby odwiedzić słynne MIEJSCE MOCY.
 Janusz siada na największym kamieniu, mnie pozostaje mniejszy. Aby więc zwiększyć działanie mocy, dla większej pewności zjadam bułkę ze smalcem :).
 Na tablicy informacyjnej czytamy m.inn: 
"miejscem mocy nazywają radiesteci obszary o szczególnie wysokim i pozytywnym promieniowaniu. Zwykle w takich miejscach nasi przodkowie lokowali ośrodki kultu. Jeszcze we wczesnych wiekach średnich w przepastnych puszczach istniały święte gaje otaczane szczególną czcią religijną. W owe czasy na wzgórzach leśnych u podnóży starych dębów lub przy kamieniach, wznoszono ołtarze i zapalano ogień ".
W Białowieży oglądamy kolejną na tych ziemiach cerkiew, tym razem murowaną; muzeum wsi białowieskiej oraz zwiedzamy Muzeum Białowieskiego Parku Narodowego. Świetna stała wystawa, nowocześnie urządzona ("światło i dźwięk"). Myślę że następnym razem zwiedzanie Puszczy należy rozpocząć od obejrzenia tej wystawy.
Po obiedzie jedziemy rowerami przez Puszczę w stronę Topidła. Jeszcze mamy nadzieję spotkać żubra na wolności. Od trzech dni kombinujemy tak: skoro na obszarze 10000 hektarów jest 250 żubrów, to na jednego średnio wypada 40 hektarów, czyli kwadrat o boku 632 m. Skoro więc przejechaliśmy po Puszczy kilkadziesiąt kilometrów to mamy jakieś szanse :).   Ale nie udało się !.
Spotkaliśmy tylko ... kilka grzybów.
Dziś 57 km

Photo24_13.jpg (41549 bytes) Photo22_15.jpg (69060 bytes) Photo19_18.jpg (43971 bytes) Photo18_19.jpg (52840 bytes) Photo21_16.jpg (22507 bytes)
Photo26_11.jpg (36223 bytes) Photo29_8.jpg (52042 bytes) Photo30_7.jpg (48189 bytes) Photo17_20.jpg (69734 bytes)

horizontal rule

Dzień 15 - 30.06.2004 - środa

Dziś planowaliśmy jechać rowerami do Bielska Podlaskiego a stąd pociągiem do Białegostoku. Jednak po wczorajszym seansie w Miejscu Mocy czujemy się tak mocni że postanawiamy odbyć całą drogę na rowerach :).
W Hajnówce zatrzymujemy się przy rynku. Ale żadnego folkloru. To samo co na każdym rynku w Polsce. Robimy tylko zdjęcie oryginalnego klubu "U Wołodzi" i jedziemy dalej. Silny wiatr, chłodno i zaczyna padać. Ubieram kolejno: długie spodnie, koszulę flanelową, wreszcie sięgam na dno sakwy i wyciągam zimowe rękawiczki i zimową czapkę z nausznikami ! Prawie cały dzień na zmianę padało i świeciło słońce. Dwie porządne ulewy przeczekaliśmy pod dachem, trzecia dopadła nas przed samym Białymstokiem i trochę nas zmoczyła.
Po drodze udało nam się w słońcu zrobić zdjęcie ładnej 115-letniej cerkwi w miejscowości Pasynki. Wnętrze cerkwi też bardzo ładne.
Po 90 km jazdy osiągamy Horodniany, 8 km od centrum Białegostoku. Tu mamy zamówiony nocleg we wspaniałym gospodarstwie agroturystycznym "Zdrojówka": duży obszar, kilka stawów, dla gości dom na palach, basen pływacki, grill, po podwórzu spaceruje bocian, 18 dzikich kaczek na stawach i 2 bobry. 
W hacjendzie na palach duży salon na dole, a na górze 3 pokoje i 2 łazienki. Wyjątkowo mili i gościnni gospodarze.  A pan Marek to prawdziwy człowiek renesansu: oprócz pracy zawodowej znajduje czas na windsurfing, narty i motolotnię. Przy okazji dowiadujemy się że w Białymstoku jest bardzo silna grupa motolotniarzy. Cała grupa występuje często na pokazach lotniczych, między innymi w Dęblinie podczas Święta Lotnictwa. W zachodzącym słońcu robimy 2 zdjęcia, jutro o wschodzie słońca zrobimy więcej.

 Photo16_21.jpg (53274 bytes) Photo15_22.jpg (52713 bytes) Photo12_25.jpg (50515 bytes) Photo14_23.jpg (22150 bytes)

horizontal rule

 

Dzień 16 - 01.07.2004 - czwartek

W porannym słońcu robimy kilka zdjęć. Gospodarz znajduje chwilę czasu i pokazuje nam lotnię oraz wykonuje króciutki lot. Zaprasza do pozostania do jutra, obiecuje "przejażdżkę"  lotnią. Janusz, skoczek spadochronowy z uprawnieniami,  zapala się ale niestety nasze plany nie pozwalają nam na przedłużenie pobytu. Na pocieszenie przymierza się do lotni "na sucho". PICT0211.jpg (97296 bytes)PICT0214.jpg (59311 bytes)
Na pożegnanie otrzymujemy kilka zaproszeń do "Zdrojówki" (patrz zdjęcia) i ... do widzenia. Było naprawdę wspaniale !.
Z czystym sumieniem możemy ten obiekt polecić każdemu turyście !.
Ładujemy rowery na samochód i do ... Łowicza, gdzie mamy zamówiony nocleg w hotelu "Aneta".
Zwiedzamy miasto. Ładnie odnowione stare uliczne. Zwłaszcza fasady, zaglądać do bram nie radzimy :).
Wieczorem z balkonu naszego pokoju oglądamy fantastyczną burzę.

 PICT0164.jpg (45734 bytes) PICT0166.jpg (81348 bytes) PICT0167.jpg (96034 bytes) PICT0182.jpg (50337 bytes)
PICT0175.jpg (67919 bytes) PICT0172.jpg (43519 bytes) PICT0178.jpg (78173 bytes)
PICT0179.jpg (83838 bytes) PICT0181.jpg (65981 bytes) PICT0183.jpg (54032 bytes)

horizontal rule

 

Dzień 17 - 02.07.2004 - piątek

Photo02_36.jpg (23689 bytes)Photo03_35.jpg (23523 bytes)O świcie start. W południe jesteśmy w Legnicy. Na moście w Ścinawie Janusz
robi ostatnie 2 zdjęcie - przez szyby samochodu.

I to by było tym razem na tyle. Ale było fajnie.

Kilka uwag na koniec:

bulletprzejechaliśmy na rowerach 884 km
bulletna Podlasiu jest sporo oznakowanych tras rowerowych. Szkoda tylko że trudno  zdobyć aktualną mapkę tych tras.
bulletnie można powiedzieć że jest to rejon bogaty. Na ogól jednak gospodarstwa zadbane: czysto i schludnie.
bulletjeżeli chodzi o śmieci w miejscach uczęszczanych: mniej więcej średnia krajowa (czyli wysoka).
bullettrochę nas rozśmieszyło: bocianów mają tu zatrzęsienie; tym niemniej niektórzy stawiają sobie na słupach ... bociany z gipsu

hz