WĘGLINIEC- BOLESŁAWIEC- LEGNICA

05-06-2016- niedziela
Dzisiaj jadę szynobusem w kierunku zachodnim.  Dokładnie:  Węgliniec. Dla wygody wsiadam na stacji Jezierzany,  6,5 km od domu (żeby nie dźwigać mojego  ciężkiego roweru po schodach na dworcu w Legnicy). Po 50 minutach, szybko i wygodnie, dojeżdżam do Węglińca.
Bezpośrednio po opuszczeniu dworca, intryguje mnie strzałka wskazująca kierunek  do kościoła kolejowego.
Słyszałem do tej pory o  różnych kościołach: protestanckich, prawosławnych, islamskich, judaistycznych; ale o kościele kolejowym słyszę po raz pierwszy :)
Sprawa jest jednak prosta: to małe miasteczko żyło i nadal żyje w dużym stopniu z kolei, więc tu prawie wszystko jest "kolejowe": dworzec, ulica, kościół. Muzeum Kresów Wschodnich też jest  na kółkach, w wagonach kolejowych.
Z Węglińca kieruję się na wschód z zamiarem jazdy obok torów prowadzących do Bolesławca.  Zatrzymuję się przy ładnym stawie, gdzie na ławeczce ucinam sobie miłą pogawędkę z tubylcem, który akurat robi sobie "skręta". Czyni to ze względów oszczędnościowych: puszka machorki za 45 zł wystarcza na miesiąc skrętów.
Po konwersacji i po wysłuchaniu śpiewu ptaków oraz kumkania żab, wyruszam w las. Droga leśna szybko zmienia się w błotniste kałuże po których nie tylko nie da się jechać ale nawet pchanie roweru przychodzi z trudnością. Dopiero po pewnym czasie orientuję się że idę wzdłuż niewłaściwych torów: zamiast na Bolesławiec, podążam na Lubań. Chyba zgubiło mnie to gadulstwo nad stawem :)

Ta okoliczność przypomniała mi przypadek jaki przytrafił się mojemu koledze w wojsku: został na poligonie artyleryjskim wysłany do sprawdzenia linii telefonicznej. Wziął więc kabel do ręki i szedł wzdłuż linii. Szkopuł jednak w tym, że wziął do ręki niewłaściwy kabel i w rezultacie trafił prosto na teren gdzie wybuchały ostre pociski z armat 88 mm.
A było to całkiem niedawno bo w 1957 roku !!

Moja sytuacja jest znacznie lepsza: na pierwszej napotkanej, w miarę utwardzonej drodze, skręcam w prawo i docieram do... Czerwonej Wody. Tego nie miałem w planie ale grunt że grząskie grunty mam za sobą :)
Teraz kieruję się na Nowogrodziec. Problem jednak w tym że muszę kawałek przejechać po drodze na której szaleją wielkie ciężarówki z przyczepami. Kiedy opuszczam tę niebezpieczną drogę, wszystko się wyjaśnia: ciężarówki pędziły do rozległej specjalnej strefy z licznymi wytwórniami, magazynami i parkingami. Omijam strefę i przez Wykroty i Gierałtów docieram do Nowogrodźca.
Robię sobie dłuższą przerwę na posiłek. Zamawiam pierogi z kaszą i kapustą bo ruskie "wyszły" przed godziną, choć Tomek stanowczo twierdzi że ruskie wyszły w 1993. Zamówione pierogi okazały się doskonałe, świetnie przyprawione !
Z Nowogrodźca przez Ocice, Kraszowice i Otok dojeżdżam do Bolesławca. Pogoda jest idealna: słońce i cumulusy, więc miasto a szczególnie rynek robią ogromne wrażenie. Moim skromnym zdaniem, ten rynek należy do najpiękniejszych na Dolnym Śląsku. Odpoczywam przy świetnej kawie i pstrykam kilkanaście zdjęć i filmików.
I ważna uwaga: miasto i okolice są przyjazne dla rowerzystów.
 Po przerwie, ścieżką rowerową docieram do Kruszyna a stąd nowymi asfaltami do Kraśnika Górnego gdzie mam zamówiony nocleg w "Białej Róży". Wieczorem obejrzałem fragmenty meczu Polska-Litwa. Zauważyłem że nasi piłkarze do perfekcji opanowali podanie do własnego bramkarza. Czy to jednak wystarczy na zdobycie mistrzostwa Europy ??
Dziś 68 km.

Mapka trasy:
 https://www.komoot.de/tour/9658673

Zdjęcia:

6-06-2016 - poniedziałek

 Dziś wracam rowerem do Legnicy. Doskonała droga prowadzi prosto przez Tomaszów Bolesławiecki, Szczytnicę do Krzywej, przejeżdżam pod autostradą i trafiam na zupełnie nową drogę (w budowie) która biegnie przez teren poradzieckiego lotniska w Krzywej. Docieram do szosy Różyniec-Osły, mijam wioskę Osły z kościołem na wzgórzu i wkraczam na teren powiatu legnickiego. Tu kończą się dobre drogi i zaczynają zupełnie beznadziejne: Stary Łom, Groble, Witów, Jerzmanowice, Chojnów, Legnica.
Zastanawiałem się wiele razy, jak to możliwe że w jednym powiecie drogi są przyzwoite a w sąsiednim kompletne dziadostwo. Czy ktoś może mi to wyjaśnić ?
Dziś 53km. Gdyby jednak uwzględnić współczynnik jakości dróg, to pewnie wyszło by ze 100km.
Mapka trasy:  mapki dziś nie będzie, ponieważ jechałem częściowo drogami, których jeszcze nie ma na żadnej mapie komputerowej

Zdjęcia:


 

Home ..\Wyprawy rowerowe z Kumplem.html
hz