3 DNI W GÓRACH SOWICH

 

27-06-2016- PONIEDZIAŁEK

Dziś ponownie wyruszam w Góry Sowie i okolice. Najpierw szynobusem do Dzierżoniowa a potem na rowerze: Bielawa, Jodłownik. W Jodłowniku w sklepie o dźwięcznej nazwie "Kaprysik" dałem się skusić na wyrób o nazwie pizzerinka. Dawno nie jadłem czegoś tak beznadziejnego. To badziewie powinno się nazywać picerinka lub pic na wodę.
Za Jodłownikiem solidny podjazd przez ładne lasy; spore przewyższenie i spory wysiłek. Za przełęczą fajny zjazd na Dzikowiec i Słupiec (obok Nowej Rudy).
W "opozycji" do picerynki zjadłem w Słupcu obiad w prywatnym barze. Za kotlet schabowy, ziemniaki, kapustę i wodę mineralną zapłaciłem 12,50 zł
Za Słupcem tradycyjne poszukiwanie zamówionej kwatery w Bożkowie. Jak zwykle formalne miejsce adresowe i rzeczywiste położenie agroturystyki różnią się co nieco.
Ale podoba mi się ta agroturystyka "U Asi". Prawdziwe gospodarstwo z hodowlą krów w całkowicie ustronnym miejscu z ładnymi widokami na Góry Bardzkie i Sowie.
Komfortowe warunki do pełnego relaksu.

Dziś 45 km, sumaryczne przewyższenie 630 m.

Uwaga w sprawie zdjęć.
nie zauważyłem że przypadkowo zmienione zostały ustawienia w aparacie foto. Wszystkie zdjęcia z trzech dni wyszły wadliwe, z kolorami - jak mówi prof. Bralczyk - zadzierżystymi. Co mogłem - skorygowałem - a efekt jaki jest - każdy widzi.
A że każdy widzi inaczej, to jest dowód: Grzegorz powiedział, że nie należy przyznawać się do tego że rozregulował się aparat, lecz twierdzić że wykonałem zdjęcia z celowym przegięciem artystycznym.

Mapka trasy: https://www.komoot.de/tour/10047467

Zdjęcia:

28-06-2016- WTOREK
Dzisiaj pojadę przez Bardo do Ząbkowic Śląskich, gdzie wczoraj wieczorem udało mi się "zaklepać" nocleg. Faktycznie nie będzie to jazda przez Góry Sowie, lecz Bardzkie.
Wyruszam po śniadaniu na wschód w kierunku Wojborza. Droga prowadzi przeważnie w dół. Jedzie się świetnie pomiędzy łagodnymi wzgórzami, od czasu do czasu odsłaniają się widoki na Góry Bardzkie lub Złote. Przed Opolnicą przepiękny kilkunastokilometrowy zjazd w kierunku Nysy Kłodzkiej i Bardo. Tu zarządzam  przerwę, oglądam miasteczko, rzekę i  robię kilka, raczej nieudanych zdjęć z powodu "nieposłuszeństwa" aparatu.
Za Bardo kieruję się bocznymi, spokojnymi drogami do Kamieńca Ząbkowickiego. Na tej rozległej równinie jedzie się tak spokojnie że aż nudno. W pewnym momencie zauważam że moje tętno spadło do 75, a więc prawie zasypiam ! Dodaję więc "gazu" i już jestem w Kamieńcu Ząbkowickim. Byłem tu  wiele razy ale nie mogę sobie odmówić rzutu okiem na tutejszy pałac, a raczej ruiny pałacu Marianny Orańskiej. Robią wrażenie, jak zwykle.
Z kamieńca bocznymi drogami przez Stolec docieram do Ząbkowic Śląskich.
Bardzo ładne miasteczko o bardzo bogatej historii polsko-śląsko-czesko-husycko-niemieckiej...  z wieloma zabytkami, łącznie z ruinami dużego zamku.
Miasto przed wojną nazywało się Frankentein. Współcześnie w Ząbkowicach Śląskich organizowany jest festiwal grozy i horroru pod nazwą „Weekend z Frankensteinem”, nawiązujący do tytułowego bohatera powieści Mary Shelley.
Dziś 43 km, sumaryczne przewyższenie 480 m.

Mapka trasy: https://www.komoot.de/tour/10065076

Zdjęcia:

29-06-2016- ŚRODA
 

Rano moja trasa znów prowadzi przez Ząbkowice. Korzystam z okazji i w porannym świetle wykonuję kilka zdjęć "uzupełniających".
Za Ząbkowicami jadę początkowo drogą w kierunku Srebrnej Góry. W Stoszowicach skręcam w prawo i jadę drogą w kierunku Bielawy. Droga cały czas będzie prowadzić u podnóża Gór Sowich, które z tej odległości prezentują się ciekawie.,
Ale po kolei. W Stoszowicach podjeżdżam do leżącego z boku wsi zamku z trzema wieżami. Zamek renesansowy z XVI wieku, obecnie własność prywatna, ale wygląda tak, jakby był niezamieszkały.
Kolejny zamek, też z XVI wieku, ale w ruinie, spotykam w Rudnicy. Ruina kompletna ale dużych rozmiarów. Informacje w internecie na temat tego zamku dość rozbieżne.
W Bielawie jadę do zbiornika "Sudety", do którego nie udało mi się dotrzeć w ubiegłym tygodniu. Interesujący obiekt o bogatej infrastrukturze. Położenie fantastyczne: 300 m od Gór Sowich. I podobno czysta woda spływająca z gór.
Z Bielawy do Dzierżoniowa po ścieżce rowerowej, lekko z górki, docieram w trymiga. Dzierżoniów to kolejne ładne miasto z zadbanym centrum. I z bardzo ciekawą historią, podobnie jak prawie wszystkie miasta i miasteczka na Dolnym Śląsku.
Kto ciekaw historii, niech sobie poczyta w internecie :)
Dziś 50 km, sumaryczne przewyższenie 190m
Uwaga końcowa: raport z wycieczki 3-dniowej napisany, pora zaplanować kolejną wycieczkę. Muszę tylko poczekać na poprawę pogody oraz na poprawę zdrowia bo dopadło mnie drobne lumbago czy coś w tym rodzaju :)

Przybliżona mapka trasy : https://goo.gl/maps/q4aitDQ9mED2

Zdjęcia:

Home ..\Wyprawy rowerowe z Kumplem.html
hz