29-09-2016 -Czwartek
Po dłuższej przerwie spowodowanej drobną operacją, wyruszam samotnie na 3-dniową
wycieczkę. Tym razem bez użycia szynobusu aby uniknąć ewentualnego dźwigania
roweru.
Planowałem jazdę przez Strzegom do Bolkowa. Mocno się zdziwiłem kiedy okazało
się, że mimo jesieni i środka tygodnia, znalezienie odpowiedniego noclegu
wcale nie jest łatwe. W rezultacie zostałem zmuszony do zmiany planu i zmiany
kierunku zaplanowanej pętli.
Przy doskonałej pogodzie wyruszam więc w kierunku Bolkowa. Szybko "ląduję"
na rynku w Jaworze. Wypijam kawę zachęcony ogłoszeniem przed kawiarnią. Nie
wiedziałem do tej pory że istnieje coś takiego jak święto kawy. Nie
wiedziałem też że kawa jest dobra na wszystko. Kilka przykładów z WYBORCZEJ:
zmniejsza ryzyko nowotworów, zapobiega łysieniu, zmniejsza ryzyko Parkinsona,
służy wątrobie. pasuje do godziny 11 wg wzoru:
M=0,5xS+0,5xO+0,3xN+0,15xT +0,05xC oraz 20 innych tego typu bzdur.
Teraz czekam na Dzień Whisky. W końcu znany jest z historii słynny D-Day
więc może być też W-Day.
A na trasie mijam kolejno: Czernica, Gniewków, Wiadrów, Kwiatkowice,
Pogwizdów. Kilka razy mijam place budowy drogi S-3 Legnica-Bolków. Trwa susza,
więc pędzące po gruntowych drogach wielkie wywrotki wzbijają niesamowite tumany
pyłu. Można powiedzieć że rower, bagaż i ja, zostaliśmy zrobieni na szaro.
Ale najbardziej "na szaro" zrobiłem się sam. Zdawało mi się że dobrze
pamiętam drogę, jednak w Pogwizdowie zrobiłem błąd i zamiast jechać przez Świny
do Bolkowa, objechałem Bolków górą, po czym musiałem wrócić 4 km po drodze nr 5
(bez pobocza) wśród pędzących aut osobowych, dostawczych, wielkich ciężarówek i
autobusów. M A K A B R R A !
W Bolkowie robię kilka zdjęć, kiepskich z powodu późnej pory, zjadam obiad
w barze i jadę na zarezerwowaną kwaterę.
Dziś 52 km, sumaryczne przewyższenie 640 m.
Mapka trasy:
https://www.komoot.de/tour/12748642
30-09-2016 - piątek
Rano zjadam śniadanie w barze, robię kilka zdjęć w porannym słońcu i
wyruszam w trasę. Mam zamiar przebyć dziś około 50 km i okrężną drogą
dojechać do Strzegomia. Odnajduję ścieżkę rowerową i kilka kilometrów pędzę w dół
do Wolbromka. Stąd kieruję się na południe w stronę Bogaczowic przez Sady Dolne
i Górne. Droga średniej jakości ale prawie bez samochodów. W Sadach
Dolnych usiłuję obejrzeć stary pałac ale okazuje się że jest obecnie
niedostępny, robię więc tylko jedno zdjęcie przez kratę.
Teraz mała dygresja: od pewnego czasu korzystam w czasie wypraw z map
zainstalowanych w tablecie. Dobre rozwiązanie, pomaga zwłaszcza w mało znanym
terenie. Ale wszystko ma swoje plusy i minusy. Między Bogaczowicami a
Chwaliszewem komputerek odmówił współpracy z powodu wyczerpania baterii.
Wyciągam więc mapę, którą na wszelki wypadek zabrałem z domu i jadę dalej wg
mapy papierowej. W Cisowie opuszczam dobrą drogę asfaltową i jadę w
kierunku wąwozu Pełcznicy, o którym wczoraj wieczorem czytałem w moim tablecie.
Mocno kamienista dróżka doprowadza mnie do doliny Pełcznicy. Miejsce
rzeczywiście bardzo ładne: piękny starodrzew, wysokie ściany wąwozu, ścieżka
błotnisto-leśna, żywej duszy nie widać.
Za wąwozem wjeżdżam do Świebodzic nieopodal firmy TERMET. Jestem trochę
zaskoczony wielkością tej firmy.
W Świebodzicach "kończy" mi się mapa papierowa. Przechodzę więc na kolejny etap
rozpoznania terenu: "koniec języka za przewodnika". W tym systemie też idzie mi
całkiem nieźle. Najpierw po nowoczesnej ścieżce rowerowej wyjeżdżam ze
Świebodzic, a później jadę obok lotniska na Olszany. Niestety, w pewnym momencie
znalazłem się w punkcie gdzie nie było kogo spytać o drogę, pojechałem ździebko
w innym kierunku niż należało i nadrobiłem co nieco kilometrów.
Dawno nie zdarzyło mi się takie zapętlenie, ale w sumie było ciekawie.
W dodatku trafiłem na kwaterę taką jakie lubię: oddzielny obiekt w sadzie ze
wszystkimi udogodnieniami i tylko 35 zł za dobę.
Szczerze mówiąc, dziś była trasa na wariackich papierach: z Bolkowa do
Strzegomia jest raptem 15 km a ja zrobiłem 67,5 km między innymi po kamieniach,
błotach i wśród szybkich samochodów. Nie jest to powód do chwały.
Przybliżona mapka:
https://goo.gl/maps/gSZSS8BFXA42
Zdjęcia:
01-10-2016 - sobota
Rano kieruję się w stronę Morawy aby obejrzeć zawody hippiczne. To niedaleko,
jednak aby uniknąć po raz kolejny jazdy wśród samochodów, kilkaset metrów pcham
rower po zaoranym polu. W nagrodę, reszta jazdy w tym dniu będzie przyjemna i
bezpieczna :)
Przed zawodami kieruję się na teren Pałacu Morawa. Jest to zespół
pałacowo-parkowy o typowej w tych stronach historii: od XIX wieku do 1945 roku
był własnością rodziny niemieckiej, po 1945 r był siedzibą zarządu PGR a obecnie
należy do Fundacji św Jadwigi, która oprócz pałacu prowadzi również przedszkole
wspierane m.inn przez darczyńców z Polski i Niemiec. Pałac i ogród dobrze
utrzymane, robią wspaniałe wrażenie.
Po pałacu i ogrodzie czas na kolejne wrażenia artystyczne.
Prawie przez godzinę oglądam zawody hippiczne w Morawie. Bardzo mi się podobają:
wspaniały teren, piękne konie, piękne amazonki. Wyciągam nawet z sakwy dużą
lornetkę którą specjalnie zabrałem z domu aby docenić piękno tego konkursu
ujeżdżania koni :)
Mam jednak pewne zastrzeżenia do Międzynarodowej Komisji oceniającej zawody.
Po pierwsze: oceniają tylko konie a nie oceniają amazonek. Przecież koń i
amazonka to jest hybryda (przepraszam, nie chcę nikogo obrazić), która powinna
być oceniana kompleksowo.
Po drugie: ja na przykład pani Aleksandrze na wałachu dałbym maksa czyli 10
punktów a komisja dała tylko osiem z powodu "zbyt małego zaangażowania zadu".
A poważnie: ogólne wrażenie bardzo pozytywne: dużo koni, dużo jeźdźców, dużo
rozmaitych środków transportu dla ludzi i dla koni. Jedyny mankament to brak
publiczności; naliczyłem zaledwie kilkanaście osób. Nie przeszkadza to jednak
dobrze się bawić uczestnikom imprezy.
Z Morawy jadę w kierunku północnym po na ogół podrzędnych drogach, część z nich
"zaliczam" po raz pierwszy. Pogoda doskonała: słabe słońce, 22 stopnie, lekki
wiatr w plecy. Naprawdę bardzo przyjemna jazda !.
Dla pamięci notuję kolejne wioski: Jaroszów, Bartoszówek, Lusina, Konary,
Damianów, Księżyce, Granowice, Mierczyce, Pawłowice Wielkie, Strachowice,
Legnickie Pole, Gniewomierz.
Do Legnicy dojeżdżam około godz 15:00.
Dziś 50 km, sumaryczne przewyższenie 410m a sumaryczne zjazdy 510m.
Mapka trasy:
https://www.komoot.de/tour/12790150
Zdjęcia: