27-09-2017 - środa
Dawno nie byłem w Górach Kamiennych i Wałbrzyskich.
Pojawiła się szansa na 3 dni słonecznej jesiennej pogody, wsiadam więc z
rowerem do szynobusu i ląduję w Stanowicach za Strzegomiem. Stąd przez
Olszany kieruję się na Świebodzice. Na trasie spotykam rowerzystę w średnim
wieku. Ucinamy sobie pogawędkę. Pochodzi ze Świdnicy i jeździ na rowerze dużo i
też przeważnie w pojedynkę. Przed Świebodzicami robimy sobie nawzajem zdjęcia,
wymieniamy wizytówki i "do spotkania na trasie".
Jadę dalej. Pogoda - wbrew zapowiedziom - mało ciekawa: cały dzień zamglenie
takie że nawet nie widać chmur. Przejaśni się dopiero około 16-tej kiedy będę
już u celu.
Mimo tak kiepskiej widoczności pstrykam w Świebodzinie kilka zdjęć na pamiątkę,
zjadam porcję dobrych pierogów w napotkanym barze i jadę dalej.
Teraz skończyły się żarty, zaczynają się schody: podjazd do Bogaczowic, Starych
i Nowych mocno uciążliwy ale mój rower wspomagany elektrycznie radzi sobie
doskonale. Przypomina mi się jazda tą trasą, kiedy to z Mietkiem kilka razy
jechaliśmy tędy w drodze do Zdonova w Czechach gdzie Mietek trzymał swoją
przyczepę campingową. Wtedy wspomaganie elektryczne nie było mi potrzebne,
ponieważ działo się to ... w ubiegłym stuleciu.
Za Bogaczowicami trasa staje się łatwiejsza. I całe szczęście, ponieważ za
Jaczkowem zawodzi układ elektryczny w moim rowerze i ostatnie kilkanaście
kilometrów jadę bez wspomagania lub prowadzę rower.
Po dotarciu do agroturystyki "Mały Domek" w Krzeszowie, zaczynam kombinować jak
teraz wrócić do Legnicy z popsutym rowerem. Pomysły były różne, mili gospodarze
też mi obiecywali pomoc ale tym razem przytomnością umysłu wykazał się Tomek. Za
jego radą zadzwoniłem do sprzedawcy rowerów we Wrocławiu i po krótkiej
konsultacji... rower został naprawiony. Ufff.. ale mi ulżyło !
Dziś na rowerze 50 km, sumaryczne przewyższenie 470m
Mapka trasy:
https://www.komoot.com/tour/23475676
Zdjęci:
28-09-2017 - czwartek
Od rana ładna pogoda. Agroturystyka "Mała Chatka" w słońcu
prezentuje się doskonale. Kilka słów o tej agroturystyce: wszystko starannie utrzymane i dopieszczone: ogród,
dom, pokoje, kuchnia; gospodarze bardzo mili i uczynni.
Sporo nocuję w różnych
agroturystykach i stwierdzam że na ogól są czyste i zadbane. Ale dzisiejszy
obiekt bije wszystkich na głowę: wszystko wyczyszczone na glanc, zorganizowane
wzorowo, zadbane w każdym szczególe. Podczas swoich wyjazdów staram się na ogół
nocować w coraz innych miejscach, ale muszę przyznać że tutaj chętnie przyjechał
bym ponownie. Może w przyszłym sezonie będzie okazja ?
Pora startować. Najpierw zajeżdżam do Krzeszowa obejrzeć opactwo cystersów.
Nie mam czasu na kompleksowe zwiedzanie obiektu, wykupuję więc tylko prawo do
robienia zdjęć w Bazylice. Mówi się i pisze o tej Bazylice "perła baroku".
Specjalistą od baroku to ja nie jestem ale z całym przekonaniem zgadzam się że to
perła. Wrażenie jest tak dojmujące że dosłownie zatyka dech w piersiach. Po
prostu cudo !
A z historycznego punktu widzenia: jak bogaci musieli być cystersi
kilkaset lat temu i jakie piorunujące wrażenie na wiernych musiała wywoływać
bazylika w tamtych czasach.
Z dużą pokorą robię kilka zdjęć zdając sobie sprawę z tego że do oddania piękna
tej budowli potrzeba fachowca fotografa z pełnym zestawem nowoczesnego sprzętu.
Dziś mam zarezerwowany nocleg w Witoszowie Dolnym, na trasie zamierzam zatrzymać
się dłużej w Szczawnie Zdroju.
Z Krzeszowa kieruję się na Grzędy i Boguszów-Gorce. Trasa łatwa i przyjemna,
pogoda słoneczna. W lasach grzybiarzy jak mrówków, samochodów na
parkingach, na drodze i w lesie pewnie więcej niż grzybów. Widać że grzybobranie
to narodowy sport Polaków.
W okolicach Grzęd widoczne duże hałdy kruszywa. To elekt działalności Kopalni
melafiru w Grzędach i Czarnym Borze.
Melafir – paleobazalt, skała magmowa pochodząca z paleozoiku – wylewna
zasadowa, o strukturze porfirowej lub migdałowcowej w kolorze szaro-fiołkowym,
czerwono-brunatnym lub zielono-czarnym. W skład melafiru wchodzą głównie
plagioklaz, piroksen, oliwin.Znajduje szerokie zastosowanie jako surowiec do
produkcji kamienia łamanego zwykłego i granulowanego. W Polsce melafiry
występują głównie w złożach na Dolnym Śląsku (Góry Kamienne, Góry Wałbrzyskie,
Góry Kaczawskie, Pogórze Kaczawskie, Pogórze Izerskie, Pogórze Wałbrzyskie) i w
województwie małopolskim w rejonie śląsko-krakowskim (Rudno, Regulice.
Teraz jadę drogą doskonałej jakości ale wśród wielkich wywrotek
pełnych - jak się domyślam - melafiru. No cóż: zawsze coś za coś. Za
Boguszowem-Gorce czeka mnie przejazd przez Wałbrzych. Od lat jadąc rowerem
bardzo nie lubię tego miasta, które wyciąga swoje macki we wszystkich
kierunkach: Sobięcin, Biały Kamień, Poniatów, Stary Zdrój, Piaskowa
Góra... No i hałas samochodowy niesamowity.
Wreszcie dojeżdżam do Szczawna Zdroju. Tu inny świat: piękna przyroda, piękna
architektura, ogromny park, cisza, spokój, relaks. Zastanawia mnie jedno:
jakość powietrza w tym uzdrowisku skoro wokół pędzą tysiące samochodów i tuż "za
płotem" ten hałaśliwy Wałbrzych.
Tak czy inaczej, zrelaksowałem się porządnie w tym przepięknym, o bogatej
historii zakątku.
Ciekawostka: swego czasu wypoczywali tu między innymi: Winston Churchill i car
Mikołaj I ( a dzisiaj ja :) )
Pozostałą część dzisiejszej trasy można podzielić na 2 etapy:
- trudny i nudny objazd Wałbrzycha przez Szczawienko i Poniatów
- piękny zjazd: Pogorzała, Witoszów Górny, Witoszów Dolny.
Dziś 50 km, sumaryczne przewyższenie 350m
Mapka trasy: https://www.komoot.com/tour/23476696
Zdjęcia i filmy:
29-09-2017 - piątek
Dzisiaj będzie jazda "z górki na pazurki"
przy ładnej pogodzie. Ale przed startem robię kilka zdjęć w agroturystyce
"Laguna" korzystając z porannego słońca.
Zaraz po starcie trafiam na objazd. Lecz nie z nami takie numery ! Wszak rowerem
zawsze udaje mi się sforsować przeszkody. Dziś okazuje się że przeszkód na
trasie nie ma żadnych. Dowiaduję się że planowana jest peregrynacja jakiegoś
świętego obrazu. Drogi w Komorowie, Milikowicach i Witkowie udekorowane flagami,
proporczykami i wstążeczkami. Nie rozumiem tylko dlaczego przejazd jest
zabroniony. Ale widocznie w Polsce każdy może sobie dowolnie ustawiać zakazy
gdzie i kiedy chce.
Jednak nie ma co nadmiernie narzekać; grunt że trasa wiedzie dobrymi drogami
prawie bez samochodów. jedzie się świetnie. Tylko przed Jaworzyną Śląską
pojawiło się niewiele mgieł. Za Jaworzyną tak się rozpędziłem że zajechałem aż
do Czech :) Musiałem w rezultacie kawałek wrócić po kamienistej i
błotnistej drodze polnej. Widać to na mapie.
Żeby zdążyć na szynobus, Strzegom przejechałem błyskawicznie omijając ruchliwe
centrum. Dzięki temu miałem kilka minut czasu na dworcu aby zjeść jagodziankę
zakupioną w Jaworzynie. Jeżeli powiem że była najlepsza ze wszystkich
jagodzianek na świecie, to powiem prawdę. Jednak to od razu przypomni mi mojego
kolegę rowerzystę który: najlepszą kiszoną kapustę kupuje na Głogowskiej,
najlepsze śledzie kupuje w Chocianowie a najlepsze wędliny w Lipie .
W zasadzie też mógłbym prowadzić własną listę "najlepszych zakupów". Na razie
mam 2 kandydatury: jagodzianki z Jaworzyny oraz pierogi z kaszą i skwarkami w
restauracji w Nowogrodźcu.
Dziś 37km sumaryczne przewyższenie 100m
Mapka trasy https://www.komoot.com/tour/23477191
Zdjęcia: