Kliczków - Bobrowice
Dzień 1 - 2.09,2007 - niedziela
Mietek zażyczył sobie obejrzeć
zamek w Kliczkowie.
Ja od dawna miałem ochotę zajrzeć do leśniczówki w Bobrowicach. To się da
połączyć.
Wsiadamy rano z rowerami do pociągu, wysiadamy w Bolesławcu i na rowerach
jedziemy do Kliczkowa. Wyjątkowo spokojny poranek więc bez problemu jesteśmy
migiem w Kliczkowie. Ze zwiedzaniem jak zwykle problemy. Oglądamy więc z zewnątrz. A jest co oglądać. Zamek po renowacji
prezentuje się wspaniale! Robimy kilka zdjęć: z przodu, z tyłu, z boku i w
środku :) Spoglądamy też przy okazji na resztki cmentarza koni
(tylko 2 stare nieczytelne nagrobki) i zaglądamy do nowej stajni, gdzie bardzo uprzejmy
pracownik chętnie dzieli się z nami informacjami.
Napatrzywszy się do syta, jedziemy dalej: Przejęsław, Ławszowa,
Luboszów, Świętoszów. Trochę zbaczamy z trasy i jedziemy fajnymi bocznymi
ścieżynkami w pobliżu Kwisy ale niestety nie potrafię dokładnie opisać bo ten
reportaż piszę z 2-miesięcznym opóźnieniem. Powód prosty: emeryci nie mają czasu
:). Ale obiecuję poprawę.
Tak czy inaczej jesteśmy cały czas w Borach Dolnośląskich. Przed Świętoszowem
robimy sobie przerwę śniadaniową wśród wspaniałych i rozległych wrzosów.
Brakuje słońca ale i tak jest uroczo.
W Świętoszowie - znanym dotąd tylko ze słyszenia (poligon, Armia Czerwona,
wojsko...) jesteśmy pierwszy raz w życiu. I króciutko bo spieszy nam się
do lesniczówki :)
Dalsza trasa: Rudawica, Lubiechów, Śliwnik, Nowa Kopernia, Bobrowice. Byłbym
zapomniał: przecież zahaczyliśmy również o
Szprotawę, gdzie zrobiłem kilka zdjęć ładnych obiektów. Zresztą całe
miasteczko, ładne, schludne i zadbane.
Dość późno dojeżdżamy do naszego noclegu w leśniczówce.
Fajne miejsce: w głębi lasów, kilka km do najbliższego osiedla, cisza,
spokój, bardzo mili gospodarze. Z mapy wynika że jesteśmy w Borach Szprotawskich.
A propos mapy i borów: przyglądamy się trochę dokładniej posiadanej mapie Bory
Dolnośląskie i widzimy ze Bory te składają się z wielu obszarów leśnych:
wspomniane już Bory Szprotawskie, Puszcza Przemkowska, Las Chocianowski, Puszcza
Żagańska, Puszcza Bolesławiecka, Puszcza Zgorzelecka, Puszcza Osiecznicka,
Puszcza Kliczkowska. Nie mieliśmy pojęcia że jednego dnia zaliczyliśmy na
rowerach Bory i kilka Puszcz...:)
Co prawda, słowo puszcza wg Wikipedii to
" - wielki kompleks
leśny
oznaczający w przeszłości pustać czyli nie zamieszkany, odludny
obszar, porośnięty nieprzebytymi pralasami lub praborami.
Pierwotne puszczańskie
drzewostany były bardzo bogate pod względem składu
gatunkowego i struktury warstwowej. Rosły tam nie tylko stare,
potężne drzewa, ale również wiele
krzewów, przygłuszonych mniejszych drzew, bogate
runo oraz młode drzewa wyrosłe w lukach po zwalonych
olbrzymach. Polskę pokrywała niegdyś nieprzebyta puszcza
ciągnąca się od stepów wschodu po zachodnioeuropejskie lasy
liściaste. Lasy te były bogate w zwierzynę. Żyły w nich
tury,
żubry,
niedźwiedzie,
łosie,
wilki,
rosomaki,
rysie
oraz
żbiki. Sama natura tworzyła współzależności pomiędzy światem
zwierzęcym i roślinnym, pomiędzy drapieżnikami, a
roślinożercami. W Europie ostatnią wielką puszczą (lasem),
zbliżonym swą strukturą do lasów pierwotnych, pozostają jeszcze
fragmenty
Puszczy Białowieskiej."Ale jak
widać czasy i puszcze się zmieniają...
Najważniejsze że znaleźliśmy świetne miejsce na odpoczynek i
relaks. No i są dodatkowe bonusy: gospodyni częstuje nas świetną
nalewką własnej roboty, kupujemy też sobie po słoiku syropu z
pędów sosnowych - produkt nagrodzony dyplomem, co potwierdza
poniższe zdjęcie.
Ale dość tego gadulstwa. Dziś przejechaliśmy 65 km.