Dzień 1 - 10.07.2004 - sobota
O 10:00 zaczynamy z Arturem w Pieńsku (na rowerach).
Cały czas Bory Dolnośląskie: najpierw prawie pustym asfaltem do Jagodzina,
potem leśną dobrą drogą do Gozdnicy.
W Jagodzinie oglądamy mapę oraz czytamy szczegółową informację o tym jak
to w tym miejscu gen. Świerczewski przygotowywał się do forsowania Nysy Łużyckiej
w kwietniu 1945.
W miejscowości granicznej Przewóz przekraczamy "próbnie" granicę
aby zobaczyć jak daleko do ścieżki rowerowej Odra - Nysa, którą to ścieżką
zamierzamy wracać jutro. Czujemy się trochę nieswojo: żadnych służb na
przejściu dla pieszych, swobodnie przejeżdżamy tam i z powrotem.
I dalej Borami i asfaltem do Łęknicy. Trafiamy na turniej piłkarski "Łęknica
Cup 2004". Grają drużyny z Polski, Niemiec i Bułgarii. Bułgarzy
"miejscowi" :). Posilamy się w bufecie na stadionie i jedziemy
na nocleg do Buczyn. Tu kilka niespodzianek. Podstawowa to ta że spać będziemy
w Muzeum Łużyckim
(Skansenie).
Od gospodarza dowiadujemy się wiele ciekawych rzeczy o Muzeum, i nie tylko. Dokładny
opis Muzeum można przeczytać na stronie: http://serwisy.gazeta.pl/turystyka/1,50357,331050.html
. Zdjęcia ekspozycji muzealnych nie udają się z powodu zapadającego zmroku.
Za to piwo w miejscowej - "muzealnej" restauracji udaje nam się
wypić mimo przerw w dostawie prądu.
Dzień 2 - 11.07.2004 - niedziela
Wstajemy wcześnie i robimy kilka zdjęć na terenie Muzeum. Podobno te chaty
mają prawie 300 lat. Zgromadził te chaty i założył Muzeum pan Jan Solarz
tel. (68) 37 53 154. Naprawdę bardzo ciekawa, pouczająca i godna obejrzenia
ekspozycja. A tak mało znana. Sami trafiliśmy tu przypadkiem.
Bez śniadania ruszamy do Łęknicy. Niedziela, godz. dziewiąta a w mieście tłumy
Niemców, bazar pracuje na pełnych obrotach, stacje paliw też (benzyna
znacznie tańsza niż w Niemczech).
Zjadamy śniadanie w barze i jedziemy do Parku Krajobrazowego "Wał Mużakowski".
W punkcie informacyjnym pytamy sympatyczną przewodniczkę: "czy to prawda
że niebawem Park Mużakowski będzie na liście UNESCO" ? Odpowiada:
" nieprawda, bo już jest na tej liście od stycznia 2004 " . Albo się
dziewczyna przejęzyczyła albo myśmy się przesłyszeli albowiem po powrocie
znajduję w internecie informację: "W
dniu 2 lipca 2004 Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO na swej 28 sesji w
Suzhou (Chiny) jednogłośnie zdecydował o wpisaniu Parku Mużakowskiego /
Muskauer Park na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO".
A więc dokładnie tydzień przed naszym przybyciem.
Oglądamy fragmenty Parku po stronie polskiej a później po niemieckiej.
Widoczne na zdjęciach zamek oraz oranżeria są po stronie niemieckiej Parku.
Granicę przekraczamy po moście znajdującym się w Parku.
Kiedyś tu wrócimy aby spokojnie obejrzeć sobie cały Park. Z Legnicy blisko.
Wyruszamy na południe. Kilka km za Bad Muskau zaskakuje nas tak gwałtowna
ulewa że zanim ubrałem
pelerynę byłem już sporo przemoczony. Można powiedzieć że padało żabami.
Ale nic dziwnego: jedziemy przecież po "Frosch-Radweg" czyli "żabią
ścieżką rowerową" . Co chwilę spotykamy tabliczkę informacyjną z
sympatyczną żabką.
Po kilkunastu km przestaje padać. Ścieżka rowerowa doskonała: przeważnie
asfalt, czasem droga leśna lub polna. Widoki mocno urozmaicone: lasy, bory,
pola, uprawy, pagórki, czasem widoczna Nysa. Dużo rowerzystów, także całe
rodziny.
Mieliśmy w planie obejrzeć po drodze miasteczko Rothenburg, ale nad nim widać
potężną ulewę więc gnamy do przodu co sił by uciec przed kolejnym
prysznicem. Pewnie z tego powodu gubimy ścieżkę rowerową (teraz już
nie "żabia" ale Oder-Neisse Radweg). Decydujemy się ostatnie 20 km
jechać szosą ponieważ ruch samochodowy jest minimalny a poza tym godzina
odjazdu pociągu ze Zgorzelca do Legnicy coraz bliżej. I zdążyliśmy, prawie
na styk.
To była zaledwie dwudniowa ale nadspodziewanie interesująca wycieczka. Warto
by w przyszłości zaliczyć całą "żabią ścieżkę" i być
może ścieżkę rowerową wzdłuż Szprewy. Zdobyliśmy trochę informatorów:
bardzo ładne i ciekawe okolice !.
W ciągu tych 2 dni przejechaliśmy 172 km.
hz