Dzień 1 - 24.10.2005 - poniedziałek
Rano jedziemy z Mietkiem do Świdnicy. Czym ? Wiadomo: tym co
zawsze :)
Na trasie robię zdjęcie starych parowozów w Jaworzynie Śląskiej. Trochę
kiepskie bo wehikuł pędził zbyt szybko.
W Świdnicy znajdujemy w rynku informację turystyczną. Okazuje się że wbrew
informacjom znalezionym w internecie, w Wałbrzychu nie ma schroniska
młodzieżowego. Ale są za to tanie miejsca noclegowe w Harcówce. A w okolicach
Dobromierza jest agroturystyka. Zaklepujemy sobie telefonicznie noclegi i
ruszamy na oglądanie Świdnicy. Podoba nam się to miasto !.
Ze Świdnicy ruszamy na Wałbrzych - ma być bocznymi drogami. Prowadzi Mietek
ponieważ twierdzi że zna Świdnicę. Ale jak to w życiu bywa: najgorzej wychodzi
się na znajomościach :) Zamiast na boczne drogi wjechaliśmy na szybką
przelotową trasę na Świebodzice - 4 makabryczne kilometry: pędzące auta i zero
pobocza !!! Zsiadam z roweru i idę piechotą. Po chrześcijańsku wybaczam
Mietkowi ten błąd ale długo będę pamiętał ten "przejazd" :)
W końcu udaje nam się przedostać na boczną drogę: Witoszów, Pogorzała,
Wałbrzych. To jest to: spokój, ładne widoki, dobra droga.
Docieramy na przedmieścia Wałbrzycha. Za radą tubylców, aby dotrzeć do zamku
Książ, kierujemy się na Wałbrzyską Specjalną Strefę Ekonomiczną
INVEST PARK.
Teraz czujemy się jak w Japonii: 4 pasma ruchu, ścieżka rowerowa, a po lewej
stronie mijamy zakłady: TOYOTA-motor, TAKATA-petri,.Toyota-tsusho... Ale kiedy
dojeżdżamy do firmy Cersanit, nagle kończą się 4 pasy ruchu, znika ścieżka
rowerowa... Życie jest jednak brutalne. Jednak bez kłopotów dojeżdżamy do
zamku Książ. Pięknie się
prezentuje na tle jesiennych barw !! Oglądamy go z daleka, czyli z platformy i
z bliska, czyli z dziedzińca. Oczywiście nie muszę mówić że zwiedzanie jest
niemożliwe: właśnie jest poniedziałek :)
Ciekawie o zamku opowiedział nam co nieco przypadkowo spotkany mieszkaniec
Wałbrzycha. Okazuje się, że mieszka całkiem blisko. Pokazuje nam więc piękne
osiedle w parku, swój dom oraz obraz
księżnej Daisy, który właśnie namalował Jego syn. Obiecuję przysłać
zrobione zdjęcia na adres e-mailowy. Niestety nie wiem czy dotrzymam słowa,
ponieważ dotąd nie udało mi się odnaleźć tej kartki z adresem :(
Wracamy do centrum Wałbrzycha, czyli do brutalnej rzeczywistości: kilka km w
smrodzie i huku setek samochodów ! Chyba nie polubię tego Wałbrzycha.
Docieramy do Harcówki na wzgórzu parkowym - wys. ponad 500 mnmp. Zaskakuje nas
że to schronisko PTTK jest pełne o tej porze roku. Ale właściwie nic dziwnego:
nocleg za 20 zł prawie w centrum miasta...
Byłbym zapomniał: w centrum Wałbrzycha zwraca moją uwagę ogromny napis:
"Centrum szczepień przeciw grypie". Wstępuję do środka i pytam: robicie
szczepienia ?. Odpowiedź: "Robimy. Ale nie mamy szczepionek".
Zastanawiam się: czy ta odpowiedź to filozofia, dialektyka czy "robienie w
bambuko" ?
Dziś 42 km
Dzień 2 - 25.10.2005 - wtorek
Rankiem kierujemy się w stronę rynku. Ładnie odpacykowane budynki. Ale 200 m
od rynku okropne slumsy. Zaniedbania z kilkudziesięciu lat. Kierujemy się w
stronę Białego Kamienia i Szczawna Zdroju. Po drodze widzę stojące obok rynku
bagażówki z węglem. Przypuszczam że to węgiel z biedaszybów. Dla pewności
pytam. Okazuje się że to węgiel z kopalni "Piast" w Gliwicach (po 400zł).
Tempora mutantur....
Pierwszy raz jestem rowerem w Wałbrzychu. I gdy tak jedziemy przez ten
Sobięcin i Biały Kamień, stopniowo rośnie we mnie pewność że po raz ostatni.
Nie podobna mi się nic a nic.
Wreszcie dojeżdżamy do
Szczawna Zdroju.
Niewielki ale bardzo ładny zakątek; znane uzdrowisko. Ale wątpię czy ktoś tu
się kiedyś wyleczył: nieopodal przejeżdża dziennie chyba kilka tysięcy
samochodów. Jednak Mietek od razu prostuje: Jego żona tu się podleczyła. Dobre
i to :)
Od Szczawna kierujemy się w stronę Dobromierza. I od razy inny świat. Po
prawej ręce panorama Książańskiego Parku Krajobrazowego. Bogata rzeźba terenu.
I te pagórki, wąwozy, lasy w słonecznych barwach jesieni wyglądają przecudnie.
Szkoda że tych widoków nie można zabrać z sobą. Mietek mówi: chciałbym to
ugryźć. Moja odpowiedź: a ja polizać :)
W
Dobromierzu odpoczywamy nad zalewem, robimy zakupy i zjeżdżamy do Bronowa,
do bardzo ładnej
agroturystyki. Śpimy w oddzielnym domku w sadzie. Luksusowo !.
Dziś 35km
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Wałbrzch - rynek | Szczawno Zdrój | Wałbrzych - nieopodal rynku | Szczawno Zdrój | |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Książański Park Krajobrazowy | Na szlaku Ułanów Legii Włoskiej | Książański Park Krajobrazowy | ||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Dobromierz i okolice |
Dzień 3 - 26.10.2005 - środa
Rano żegnamy się z miłą gospodynią - Panią Edytą - i ruszamy w drogę.
Planowaliśmy jechać przez Strzegom ale z powodu bardzo silnego wiatru
zachodniego musimy dokonać korekty planu. Jedziemy: Kłaczyna, Celów, Wiadrów,
Gniewków... i tak dalej :)
Wczesnym popołudniem jesteśmy w Legnicy. 42km.
I małe podsumowanie sezonu: z powodów
obiektywnych nie jeździłem na rowerze w lipcu i sierpniu. Ale tych kilka
jesiennych wyjazdów
przy tak wspaniałej pogodzie było fantastycznych !
A teraz...czekamy na wiosnę :)
hz