Rudawy Janowickie
Dzień 1 - Niedziela, 23.08.2015
Wybraliśmy się w 3 osoby na czterodniową jazdę rowerami w
Rudawach Janowickich. Wyjazd został przygotowany z małymi trudnościami:
najpierw Tomek musiał zainstalować hak do swojego auta; następnie pojawił się
problem z nowym tabletem Maćka.
Maciek chciał koniecznie zabrać go na wycieczkę. Po strasznych "Cierpieniach
Młodego Wertera", Tomek w końcu zgodził się na wyjazd z tabletem. Już w tym
miejscu można nadmienić, że później żałował tej decyzji.
Wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Wyruszyliśmy niedzielnym rankiem z rowerami na
bagażniku w kierunku
Jeleniej Góry. Tomek wybrał drogę przez Bolków, choć Henryk zawsze
preferował
drogę przez Kapelę.
W Jeleniej parkujemy samochód pod domem Wacka, kolegi Tomka, po czym spotykamy
się w rynku z tym kolegą i Jego córką, studentką. Otrzymujemy sporo informacji o
Jeleniej Górze oraz wspólnie wchodzimy na szczyt baszty skąd widać ładne
panoramy miasta na tle Karkonoszy.
Pod basztową wieżą żegnamy się z panem Wacławem i ruszamy na rowerach dalej. Z Jeleniej
Góry jedziemy pagórkami do Łomnicy (całą drogę Maciek marudził). Oglądamy
miejscowy, odnowiony pałac. Tomek z Maćkiem zajrzeli do środka ale nie
wykazali nadmiernego zainteresowania zwiedzaniem, bo ich myśli krążyły już wokół
jedzenia. Podeszliśmy więc do pobliskiej restauracji "Stara Stajnia". Maciek z Tomkiem
wstąpili tam aby coś zjeść. Okazało się, że pierogi kosztują 13 zł
za 3 sztuki. Bardzo drogo. A na dodatek było sporo Niemców, których Maciek się
wstydził.
To stary problem Maćka. Uczy się niemieckiego od kilku lat, lecz kiedy ma okazję
porozmawiać z Niemcami, ucieka przed nimi w popłochu :)
Kolejnym obiektem na naszej trasie wzdłuż Bobru jest Pałac w Wojanowie. Obiekt
po wojnie był całkowicie zniszczony; teraz jest odbudowany i prezentuje się
wspaniale.
Robimy więc sporo zdjęć i kilka filmików. Przy okazji wywiązuje się sprzeczka
czy zdjęcia lepiej robić aparatem foto czy tabletem.
Bez rozstrzygnięcia tego dylematu jedziemy dalej wzdłuż Bobru. Wspaniała
górska rzeka, choć aktualnie - z powodu suszy - wody w niej mniej niż zwykle.
Ale i tak wygląda bardzo ciekawie, zwłaszcza że po obu jej stronach wiją się
całkiem przyzwoite ścieżki rowerowe. Jazda jest więc łatwa i przyjemna a
przyroda wokół ciekawa i przyjazna.
Powoli i bez pośpiechu docieramy do Trzcińska, gdzie mamy "zaklepany" nocleg w
kolejnym pałacu o nazwie "Pałac nad Bobrem". Pałac faktycznie umiejscowiony jest
przy zakolu Bobru - widać to na zdjęciu powyżej.
Podoba nam się kwatera urządzona w starym stylu, bierzemy prysznic, oglądamy
okolicę, zamawiamy śniadanie ja jutro i idziemy spać...
I jeszcze jedna informacja. W pałacyku mieszkają 2 dziewczynki, które
przyjechały z Frankfurtu nad Menem do swojej babci w Polsce. I odwrotnie niż w
Łomnicy: Maciek chciał z nimi rozmawiać po niemiecku ale one się wstydziły.
Czyżby wszystkie osoby uczące się niemieckiego były takie wstydliwe ?
Dzień 2 - Poniedziałek 24.08.2015
Dwóch w jednym... :)
Jak zwykle wstałem pierwszy i w porannym słońcu wykonałem
kilka zdjęć "naszego" pałacyku i okolicy. Po doskonałym śniadaniu wyruszamy w
trasę. Jedzie się wspaniale: pogoda fajna i przeważnie w dół lub po równym;
okolice bardzo urozmaicone. Po kilku kilometrach zajeżdżamy przed pałac w
Karpnikach. Bardzo ładna architektura i piękne wnętrza. Mała architektura
prze pałacem też bardzo interesująca.
Podjeżdżamy do przydrożnej restauracji w której przed laty kilka razy jadłem
schabowy z kapustą. Niestety, knajpa czynna tylko w weekendy. Poza tym wygląda
na mocno zaniedbaną.
W Bukowcu zatrzymujemy się przy zespole pałacowo parkowym, zjadamy lody oraz
wypijamy po kawie w Kawiarence w Artystycznej Stodole.
Stąd do Agroturystyki SIELANA w Kostrzycy przysłowiowe 2 kroki, i to z górki.
Zastanawiamy się skąd nazwa sielana ? Możliwe że od sielanki bo faktycznie
warunki do wypoczynku bardzo dobre: wygodny pokój, duże zaplecze łąkowo ogrodowe
z widokiem na Karkonosze, kucyk, krowa, króliki, kurki, psy, pszczoły,
koty...huśtawki, pojazdy kołowe... i cena przystępna.
Po zakwaterowaniu udajemy się bocznymi ścieżkami w kierunku Mysłakowic do
restauracji w Siedlisku Pstrąga. Najpierw zjadamy smażonego pstrąga z frytkami a
potem zwiedzamy park Fauny i Flory Słodkowodnej z licznymi makietami ryb,
owadów, gadów i pająków.
Późnym popołudniem odwiedzamy jeszcze pobliski zajazd. Całkowicie drewniana,
nowa budowla obszernych rozmiarów.
Tu Maciek zamówił sobie smaczną herbatę na zakończenie dnia.
Park Fauny i Flory Słodkowodnej
Dzień 3 - Wtorek 25.08.2015
Panorama Zalewu Sosnówka coś nam się przekrzywiła, pewnie z
powodu wiatru :)
W godzinach rannych opuszczamy gościnną "Sielanę" i jedziemy
w kierunku zachodnim. Droga prowadzi przez Miłków, Sosnówkę i Podgórzyn. Jedzie
się dobrze, choć trochę przeszkadza wiatr, na szczęście nie czołowy lecz z
lewej strony.
Prawie cały czas towarzyszy nam z lewej strony panorama Karkonoszy. Dłużej
zatrzymujemy się w pobliżu Zalewu Sosnówka. Ładnie się komponuje na tle gór,
choć wody w nim mniej niż zwykle. Maciek troszkę poszalał ze zdjęciami; na
zmianę z aparatu i z tableta.
Niedaleko Podgórzyna zajeżdżamy do smażalni pstrągów. Dość ładny obiekt; okazuje
się że gospodarze byli kiedyś związani z Legnicą.
Wczesnym popołudniem docieramy do agroturystyki "Górska Przystań" w
Piechowicach. Obiekt ładnie położony na wzniesieniu, na uboczu; cena przystępna.
Po zakwaterowaniu udajemy się na zwiedzanie miejscowej Huty Szkła "Julia"'
Pierwsza huta powstała w XIX wieku w Szklarskiej Porębie, druga nieco później w
Piechowicach. Po 1991 roku Hutę w Szklarskiej kupili Amerykanie a po jej
upadłości obiekty kupiła polska rodzina i uruchomiła produkcję w Piechowicach.
Obecnie 80% kryształów wysyłanych jest na eksport.
Podczas zwiedzania szczególne wrażenie robi sposób wytwarzania wyrobów. Metoda w
zasadzie taka sama jak przed wiekami. Nic więc dziwnego że Hutę odwiedzają
wyjątkowo liczne wycieczki, zwłaszcza młodzieżowe.
Dzień 4 - Środa 26.08.2015
Kolega Wacek w Jeleniej Górze radził nam aby zwiedzić Pałac Pakoszów. Jest na
naszej trasie więc wstępujemy tam wczesnym przedpołudniem. Zwiedzanie Pałacu
owszem możliwe ale dopiero od 14-tej. Nie przeszkodziło to jednak wścibskiemu
Maćkowi zajrzeć do środka.
Początki pałacu sięgają XVIII wieku ale po odbudowie prezentuje się ekstra. I to
nie tylko sam pałac ale również otoczenie z urokliwymi stawami na zapleczu.
Robimy kilka zdjęć, wypijamy kawę i jedziemy dalej do niedalekich Cieplic.
Uzdrowisko pięknie odnowione, prezentuje się - zwłaszcza w słońcu -
znakomicie, zarówno budowle jak i park zdrojowy.
Zwraca również naszą uwagę zupełnie nowy obiekt czyli Termy Cieplickie -
zaglądamy do środka sprawdzić ceny.
Po obejrzeniu centrum, wykonaniu zdjęć i filmików oraz zjedzeniu porządnego
obiadu, jedziemy do centrum Jeleniej Góry.
Udaje nam się znaleźć figury jelonka które Maciek chciał koniecznie zobaczyć.
Stanowią te figurki symboliczną ozdobę miasta, podobnie jak Krasnale we
Wrocławiu i Julki w Legnicy. Na zdjęciach poniżej można zobaczyć jak jelonki
zauroczyły Maćka.
ps
Cztery dni później Maciek i Tato pojechali znów do Jeleniej na kąpiele w
Cieplickich Termach. Należy się Maćkowi pochwała za odważny zjazd na "cebuli".
|
![]() |
|
|
Pałac Pakoszów z zewątrz i od środka |
|||
|
![]() |
|
|
Poranna kawa | Stawy za pałacem urocze ale łabędzie głodne ? | ||
|
![]() |
|
|
W Cieplicach |
|||
![]() |
|
|
|
Znalazł się jelonek | Raz na ... jelonku... | raz ... pod... | ... w końcu buzi... |
Ogólne podsumowanie:
to były 4 piękne dni. Pogoda dopisywała, przyroda jak zwykle niezawodna, a
Pałace i Parki w dolinie Bobru fantastyczne i w ogromnej ilości. Można tu
jeszcze nie raz przyjechać.
A jeśli chodzi o Maćka. Jak zwykle na początku trochę marudził z powodu obaw o
noclegi w nieznanych miejscach ale później tak się dostosował że zaczął pytać o
następną wycieczkę.
hz