13.08.2017 -niedziela
Nareszcie udaje się złapać 3 dni w miarę przewidywalnej pogody. Jak zwykle
przed każdym wielodniowym wyjazdem Maciek urządza małą tradycyjną awanturkę
udając że nie lubi takich wycieczek.
W trójkę jedziemy szynobusem do Lubania. Z Lubania na rowerach jedziemy do Zaręby
gdzie odwiedzamy groby rodzinne.
Z Zaręby decydujemy się przejechać przez Wielki Las Lubański choć mamy
wątpliwości co do jakości drogi. Jednak po małych problemach trafiamy na świetną
drogę po której jedzie się doskonale. Podziwiamy dużą rozmaitość drzewostanu tego lasu pomimo pełnego
zachmurzenia i przelotnych opadów. Z powodu dość licznych podjazdów Maciek klął
jak szewc (sam tak o sobie powiedział ). Zdaje się że ten chłopak w końcu tym
szewcem zostanie :)
Lekko zmoknięci docieramy do Leśnej. Nieduże miasteczko, ryneczek dość zadbany,
a nas najbardziej ucieszyła restauracja w rynku, jako że byliśmy już nieźle
głodni. Jedzenie smakowało normalnie jak to głodnemu :)
Ruszamy dalej: mijamy zamek Czocha, docieramy do Gryfowa, po pewnych kłopotach
odnajdujemy agroturyatykę "Agroryb" w której mamy zarezerwowane 2 noclegi.
Świetne miejsce dla zapalonych wędkarzy: zadbane otoczenie pełne kwiatów, kilka
stawów rybnych, kwatery nad samą wodą, łowić można praktycznie przez całą dobę.
Ponieważ na naszych wyjazdach ryb nie łowimy, relaksujemy się obserwując
zachód słońca, po czym maszerujemy spać...
W sumie dziś przejechaliśmy na rowerach 43 km
Sumaryczne przewyższenie 530m
Mapka trasy: https://www.komoot.com/tour/21179059/zoom
Zdjęcia i filmy:
14.08.2017 -poniedziałek
Mieliśmy zarezerwowane 2 noclegi w AGRORYBIE (agrorybiu ?) ale
niezbyt podobała nam się kwatera: mały pokój, jedno spanie "na balkonie",
śniadanie dopiero o 10-tej. Zmieniamy więc plany i rezerwujemy kolejny nocleg w
Kruszynie w agroturystyce RELAX.
Przed odjazdem - w porannym słońcu - robimy kilka zdjęć i filmików.
Trzeba przyznać, że teren bardzo ładny a dla prawdziwych wędkarzy po prostu raj,
bo nawet w stawach są prawdziwe ryby :)
Jedziemy najpierw do Gryfowa ponieważ wczoraj było zbyt późno aby zatrzymać się
w tym mieście. Teraz w przedpołudniowym słońcu centrum miasteczka prezentuje się
okazale: zwłaszcza ładny rynek z ratuszem i kościołem. Inna sprawa że te
wszystkie dolnośląskie miasteczka są teraz ładnie odnowione i dość do siebie
podobne. Ale prawdę mówiąc kiedyś też były do siebie podobne: wszystkie
strasznie zaniedbane. Całe szczęście że przyszła 2 lata temu nowa władza i
podniosła kraj z ruiny............................
Dzisiaj rozpoczynamy jazdę wyjątkowo późno, bo dopiero około 12-tej wyruszamy w
trasę kierując się na północ. Za nami pozostaje Gryfów oraz - widoczne od czasu
do czasu - Góry Izerskie. Krajobraz urozmaicony, liczne pagórki, lasy,
zagajniki, strumienie, łąki oraz ścierniska jako że jesień - niestety -
coraz bliżej.
Zatrzymujemy się na mały odpoczynek przy sklepie w Gościszowie. Świetne miejsce
na mały relaks ponieważ przy sklepie wybudowana jest wiata ze stołami, ławami,
wszystko czyste, zadbane. Od jednego z mieszkańców dowiadujemy się że jest to
ulubione miejsce dla części mieszkańców, tu ogląda się wspólnie ciekawe
mecze popijając kulturalnie piwo........
W Kraszowicach przekraczamy Bóbr i przez Otok, Rakowice dojeżdżamy do
Bolesławca. Tu ruch jak w Rzymie ponieważ trwają przygotowania do 23-go
Święta Ceramiki. Święto będzie trwać od środy do niedzieli i zapowiada się
bardzo okazale, ale na razie piękny rynek bolesławiecki jest mocno oszpecony
bardzo licznymi straganami.
Odwiedzałem w przeszłości Bolesławiec 2 razy podczas Święta Ceramiki, raz
spotkałem tu Panią Omenę przekazującą dla TVN prognozę pogody w strugach
deszczu. Na życzenie Maćka pokazałem Mu miejsce w którym stała Pani Omena i
zrobiłem Mu zdjęcie. Niech chłopak ma pamiątkę :)
W restauracji w rynku zjadamy obiad, później kręcimy się po rynku i okolicy
robiąc zdjęcia, w końcu jedziemy do pobliskiego Kruszyna na nocleg.
W sumie dziś przejechaliśmy na rowerach 40 km
Sumaryczne przewyższenie 630m
Mapa trasy: https://www.komoot.com/tour/21238674
Zdjęcia i filmy:
15.08.2017 -wtorek
Dziś wracamy do Legnicy. Wyruszamy dość wcześnie bo zapowiada się
upał. I nie tylko się zapowiada ale jest naprawdę ! Na szczęście drogi i dróżki
w okolicach Bolesławca fantastyczne więc początkowo jedziemy szybko. Trochę
jednak sporo tych dróg więc trochę kręcimy raz w lewo, raz w prawo. W końcu
docieramy do wsi Osła. Kombinujemy jak nazywać mieszkańców tej wioski a
szczególnie mieszkanki. Wychodziło nam różnie ale nie wypada powtarzać.
W połowie wioski Osła kończą się dobre drogi. Wiemy że teraz im bliżej Legnicy
tym gorsze drogi. Na szczęście jedziemy tylko do Chojnowa na szynobus bo upał
daje się we znaki.
Odpoczywamy w cieniu przy wiatraku w Jerzmanowicach gdzie Maciek zjada
tradycyjnie strudla a my wypijamy po jednym piwie belgijskim marki
Greenberg. Piwo super doskonałe w super cenie podane w firmowym szkle 0.33.
W Chojnowie na dworcu próbujemy skorzystać z bardzo nowoczesnej windy aby nie
dźwigać naszych obładowanych rowerów po wysokich schodach na peron. Winda
zamknięta ale instrukcja podaje nr telefonu. Dzwonię więc i bardzo uprzejmy pan
informuje mnie że przyjdzie za 20 minut i uruchomi dla nas windę. Trochę to
długo więc rezygnujemy z tej usługi i dźwigamy sami rowery na peron. A właściwie
to dźwiga je sam Tomek. Ma chłop zdrowie !.
Na peronie jedna pani wyjaśnia nam tajemnicę windy: wieczorami młodzież
przychodzi na pusty dworzec i butelkami tłucze co się da oraz łamie siedzenia na
peronach. Taką mamy teraz rozrywkową młodzież !
W sumie dziś przejechaliśmy na rowerach 41 km
Sumaryczne przewyższenie 300m
Mapa trasy: https://www.komoot.com/tour/21289679/zoom
Zdjęcia i filmy: