Z Mietkiem po latach

 Dziś ważny dzień: po bardzo długiej przerwie wyruszamy z Mietkiem na wspólną przejażdżkę.
Sprawdziłem: ostatni raz byliśmy razem na poważnej wycieczce rowerowej w lipcu 2009. Była to jazda z udziałem również Bronka na trasie Zgorzelec - Łęknica po ścieżce rowerowej Odra-Nysa.
Dziś w planie mamy tylko Miłogostowice i Bieniowice. Przez Bobrów  dojeżdżamy do Rzeszotar i za sklepem spożywczym (w którym Mietek tradycyjnie zaopatrzył się w pepsi), skręcamy w lewo na drogę gruntową. Początkowo między stawami droga nieco błotnista zmienia się stopniowo w dobrą drogę leśną.
A las o tej porze roku mieni się wszystkimi barwami jesieni, naprawdę jest na co popatrzeć. Spotykamy sporo grzybiarzy pieszych, rowerzystów i samochodziarzy. Niosą koszyki pełne pięknych grzybów. A ja jak ostatni gamoń nie wpadłem na to aby sfilmować choć jeden koszyk. Postaram się poprawić następnym razem.
Dwukrotnie przekraczamy linię kolejową Legnica-Lubin i już jesteśmy na "białej" drodze leśnej która prowadzi prosto do Miłogostowic.
Wielka szkoda że na tej linii kolejowej nie jeżdżą już pociągi osobowe. Wspominamy z Mietkiem jak to kiedyś jeździliśmy na tej trasie z rowerami do Głogowa a nawet  z Legnicy do Rzepina (bez przesiadki).
W Miłogostowicach przy sklepie postój na pierwsze śniadanie Mietka. Ja jestem już po dwóch śniadaniach domowych, więc tylko popijam ciepłą herbatę owocową z termosu. Chcę poczęstować kolegę ale okazuje się że Mietek nie lubi ciepłej herbaty :)
Z Miłogostowic fajny asfalt prowadzi w dół między stawami hodowlanymi. Na tym odcinku odczuwamy dość silne porywy bocznego wiatru. Jednak od Bieniowic wiatr mamy w zasadzie w plecy i bez problemów docieramy do Legnicy.
Na trasie między Bieniowicami a Pątnowem zwróciliśmy uwagę na starą linię kolejową na której niedawno zdemontowano szyny. Zastanawialiśmy się czy przypadkiem nie szykuje się budowa ścieżki rowerowej na starym nasypie kolejowym. Ponieważ jednak szyny zostały rozebrane na krótkim odcinku, dochodzimy do wniosku że to raczej robota "złomiarzy".
Podsumowanie: to była udana wycieczka mimo że temperatura nie przekraczała 10 stopni. A lasy lubińskie o tej porze roku są po prostu piękne.
I jeszcze jedna uwaga: duże słowa uznania dla Mietka, który po wielu trudnych chwilach w swoim życiu trzyma się dzielnie i odzyskuje formę. Gratulacje !
Dziś przejechaliśmy 35 km.

Poniżej link do mapki. Nie pokazuje ona całej naszej trasy ponieważ komputerek włączyłem dopiero za Pątnówkiem.
 https://www.komoot.de/tour/13117672


Zdjęcia:

Home ..\Wyprawy rowerowe z Kumplem.html
hz